Zwycięstwo Rosji, ustępstwa Iranu. Francuzi krytycznie o porozumieniu

12 sierpnia podpisano konwencję o statusie prawnym Morza Kaspijskiegokremlin.ru

Rosji przypada niemal cała wygrana z podpisania konwencji w sprawie Morza Kaspijskiego - twierdzą eksperci, na których powołuje się w piątek dziennik "Le Monde". Tytuły większości francuskich komentarzy zawierają cytat z prezydenta Rosji Władimira Putina o "epokowej" czy "historycznej" umowie.

Autor artykułu w "Le Monde" Allan Kaval wyraża przekonanie, że "wbrew pozornym ustępstwom, to Rosja zbiera prawie całą wygraną z podpisania tej konwencji regionalnej". A to dlatego, że niezależnie od kwestii energetycznych, konwencja zakazuje wstępu na Morze Kaspijskie jakimkolwiek siłom wojskowym spoza państw nadbrzeżnych. "Jest to przypieczętowanie dominacji rosyjskiej marynarki wojennej" – twierdzi Kaval, podkreślając, że Moskwa uzyskała na to zgodę Baku, "mimo uprzywilejowanych stosunków Azerbejdżanu z NATO".

Ustępstwa Teheranu

Według cytowanego w "Le Monde" znawcy Iranu prof. Thierry'ego Kellnera "porozumienie nie zaspokaja ambicji Teheranu", który "z powodu powrotu sankcji amerykańskich nie jest w stanie narzucić swego punktu widzenia".

"Dla Islamskiej Republiki Iranu żywotną sprawą jest pokazanie, że nie jest osamotniona – zarówno obcym mocarstwom, jak i własnemu społeczeństwu" – tłumaczy profesor.

Przypomina, że Iran wciąż nie pogodził się ze zdobyczami Rosji carskiej, a podpisanie zgody na dominację rosyjską w regionie może wzbudzić protest w "najbardziej nacjonalistycznych odłamach (irańskiej) opinii publicznej".

Dziennikarz "Le Monde" zwraca uwagę, że ustępstwa Teheranu następują "w momencie kryzysu gospodarczego, gdy kwestionowana jest władza ajatollahów". I dodaje, że "podpisanie konwencji w kilka dni po wznowieniu przez Waszyngton sankcji wobec Iranu dodaje dodatkowego blasku rosyjskiemu zwycięstwu".

Konwencja, podpisana przez prezydentów Azerbejdżanu, Iranu, Kazachstanu, Rosji i Turkmenistanu, definiuje status prawny Morza Kaspijskiego. "To epilog ponad 20 lat trudnych negocjacji, których stawką była ropa, gaz i kawior" – komentowała telewizja France 24.

Wielka szansa dla akwenu

Większość komentatorów francuskich przewiduje, że na konkretne skutki porozumienia trzeba będzie, być może, długo czekać, ale że "wyprowadza ono Morze Kaspijskie z szarej strefy", w której znajdowało się od upadku Związku Sowieckiego.

Prof. Jean Radvanyi, geograf specjalista od Rosji i Kaukazu, powiedział w wywiadzie dla RFI (francuskie radio dla zagranicy), że "zapewne dzięki porozumieniu Turkmenistan i Azerbejdżan będą mogły wreszcie zbudować planowany od lat transkaspijski gazociąg".

Podobną opinię przedstawia komentator dziennika "Le Figaro", który podkreśla, że podmorski rurociąg, mający kosztować pięć miliardów dolarów, pozwoli Turkmenistanowi na eksport gazu przez Azerbejdżan do Europy. Dziennikarz przypomina, że projekt blokowała Rosja.

Kaval z "Le Monde", powołując się na rosyjskiego politologa Stanisława Pritczina i "licznych obserwatorów", przewiduje, że "biorąc pod uwagę ceny gazu w Europie, korzystanie z gazociągu, jeśliby naprawdę powstał, nie miałoby sensu finansowego".

Nie wszystkie granice uregulowane

Specjalistka od bezpieczeństwa energetycznego Noemie Rebiere z Instytutu Geopolityki uprzedza natomiast, że "z geopolitycznego krajobrazu Morza Kaspijskiego nie znikły z dnia na dzień konflikty terytorialne związane z energią". Ekspertka nie wyklucza jednak, że powstałe właśnie "ramy prawne mogą przyczynić się do lepszej współpracy".

Rebiere przypomina, że podczas gdy granice między rosyjskimi, kazachskimi i azerbejdżańskimi wodami terytorialnymi są dokładnie wyznaczone, na południu Morzu Kaspijskiego bardzo ostry jest spór między Azerbejdżanem i Turkmenistanem. Chodzi o złoża paliw płynnych w strefach, do których pretensje roszczą sobie oba państwa.

Autor: mm//rzw / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: kremlin.ru