Trwa ofensywa wojsk etiopskich na stolicę regionu Tigraj, miasto Mekelie. W regionie od dwóch tygodni trwa konflikt między rządem federalnym a władzami prowincji. Rząd zaprzecza, by walki miały podłoże etniczne. Władze Tigraju zapewniają, że nigdy się nie poddadzą.
W toczącym się od dwóch tygodni konflikcie, który wstrząsnął Rogiem Afryki, zginęły już setki ludzi po obu stronach, około 30 tysięcy osób uciekło do Sudanu, a walki spowodowały również tarcia etniczne w innych częściach Etiopii - przypomina Agencja Reutera. Zaznacza, że z powodu zniszczenia infrastruktury komunikacyjnej i ograniczonego dostępu do górzystego regionu trudno jest weryfikować informacje podawane przez strony konfliktu.
Po upłynięciu we wtorek trzydniowego ultimatum, mającego wymusić poddanie się lokalnych sił Tigraju, etiopskie wojska federalne kontynuują w środę ofensywę w kierunku Mekelie - relacjonuje Agencja Reutera.
Premier Etiopii Abiy Ahmed określił ofensywę jako kampanię mającą przywrócić praworządność w północnym stanie i zapowiedział, że zwycięstwo jest kwestią kilku dni. Wojska Etiopii rozpoczęły interwencję 4 listopada, po oskarżeniu przez rząd centralny lokalnych sił Tigraju o atak na bazę wojsk federalnych. We wrześniu w Tigraju, któremu rząd Etiopii zarzuca dążenie do secesji, odbyły się nieuznawane przez władze centralne wybory regionalne.
"Tigraj jest teraz piekłem dla swoich wrogów"
Tigrajscy uchodźcy w Sudanie powiedzieli Agencji Reutera, że bojówki z sąsiedniego stanu Amhara atakowały ich ze względu na ich pochodzenie etniczne, a w nalotach lotnictwa rządowego giną cywile. Rząd zaprzeczył tym doniesieniom.
Władze federalne w najostrzejszych słowach potępiają błędne przedstawianie tej operacji, jako wymierzonej w określoną grupę etniczną - przekazano w oświadczeniu rządu w środę.
Również w środę lokalny rząd Tigraju wydał komunikat, w którym zapowiedział, że nigdy nie podda się wojskom federalnym. Przywódcy zbuntowanej prowincji oskarżają również siły rządowe o atakowanie cywilów, kościołów i domów oraz blokowanie dostaw internetu, elektryczności i dostępu do usług bankowych. Przekazano, że siły Tigraju przejęły czołgi i artylerię i mimo przewagi liczebnej przeciwnika niedługo pokonają wojska rządowe. "Tigraj jest teraz piekłem dla swoich wrogów" - napisano dodając, że region "będzie cmentarzem dla dyktatorów i agresorów, a nie ich placem zabaw".
Organizacje międzynarodowe wzywają do rozmów
Jak informuje Reuters, w stacjonujących w Somalii w ramach sił pokojowych Unii Afrykańskiej oraz umów dwustronnych oddziałach armii etiopskiej rozbrojono między 200 a 300 żołnierzy pochodzących z Tigraju w obawie o ich lojalność.
O rozpoczęcie rozmów pokojowych i zaprzestanie walk wezwały już m.in. ONZ, Unia Afrykańska, przedstawiciele Ugandy, Kenii, Nigerii i Norwegii. Zaniepokojenie sytuacją w regionie wyraziło także polskie MSZ.
Źródło: PAP