- Wymiana ognia pomiędzy Tajlandią i Kambodżą rozpoczęła się w czwartek o świcie.
- Wpis kambodżańskiego przywódcy pojawił się kilka godzin po rozpoczęciu starć.
- Na udostępnionych mapach widać szereg oznaczeń kambodżańskiej armii.
Hun Sen to wieloletni przywódca Kambodży, który dwa lata temu przekazał urząd premiera swojemu synowi, Hun Manetowi. Zachowując oficjalnie jedynie funkcję przewodniczącego Senatu Hun Sen pozostaje kluczową i najbardziej wpływową postacią w kambodżańskiej polityce. W czwartek przed południem, gdy świat obiegły informacje o wymianie ognia na granicy Tajlandii z Kambodżą, zamieścił na Facebooku kilka zdjęć ze swoimi współpracownikami.
Przekazał, że pozostaje w kontakcie z najważniejszymi urzędnikami, w tym z premierem, ministrem obrony oraz głównym dowódcą armii. "Nigdzie nie uciekam, rodacy. Nie martwcie się" - podkreślił. Dziennik "Bangkok Post" odnotował, że wpis miał obalić doniesienia tajlandzkich mediów, które sugerowały, że Hun Sen uciekł z kraju.
Zdjęcie wojskowych map
Na jednym ze zdjęć widać Hun Sena siedzącego w pokoju dowodzenia przy końcu długiego stołu zakrytego wielkoskalowymi mapami. Zdjęcie to zostało po zaledwie kilku minutach usunięte, choć na profilu polityka pozostała reszta wpisu. Jak komentują światowe media, wszystko wskazuje na to, że na stole pokazano tajne wojskowe mapy Kambodży, wykorzystywane w trakcie trwającego konfliktu granicznego z Tajlandią. Choć rozdzielczość zdjęcia nie była wysoka, na mapach widać szereg naniesionych oznaczeń, prawdopodobnie wskazujących pozycje kambodżańskich jednostek wojskowych, lokalizacje ich sztabów i inne szczegóły obecności wojskowej wzdłuż granicy.
"Wielu obserwatorów uważa, że Hun Sen obawiał się, iż szczegóły operacyjne widoczne na mapach mogą zostać przejęte" - przekazał "Bangkok Post". Cytowani przez dziennik eksperci wojskowi częściowo potwierdzili te przypuszczenia identyfikując mapy ze zdjęcia jako mapy w skali 1:100 000, dokładnie takie, z jakich korzysta kambodżańska armia.
Wymiana ognia na granicy
W czwartek rano w co najmniej sześciu miejscach na spornej granicy między Tajlandią i Kambodżą rozpoczęła się wymiana ognia, a wszystkie przejścia graniczne pomiędzy tymi krajami zostały zamknięte. Obie strony oskarżają się o oddanie pierwszego strzału. Tajlandzkie wojsko poinformowało, że kambodżańscy żołnierze otworzyli ogień w pobliżu świątyni Khmerów Ta Muen Thom, gdzie w ostatnich tygodniach panowała napięta sytuacja. Ministerstwo obrony Kambodży twierdzi z kolei, że kambodżańscy żołnierze działali w samoobronie, a pierwsze strzały padły ze strony Tajlandii.
Tajlandzkie ministerstwo zdrowia powiadomiło o 14 ofiarach śmiertelnych, w tym 13 cywilach, oraz 46 rannych, w tym 15 żołnierzach. Kambodża poinformowała o jednym zabitym cywilu i pięciu osobach rannych.
W tajlandzkich prowincjach Ubon Ratchathani i Surin, gdzie, według agencji Reutera, także w piątek było słychać wybuchy, władze zarządziły ewakuację ponad 100 tys. mieszkańców.
Społeczność międzynarodowa wzywa do natychmiastowego zawieszenia broni. Stany Zjednoczone, długoletni sojusznik Tajlandii, apelują o "natychmiastowe zaprzestanie działań wojennych, ochronę cywilów i rozwiązanie pokojowe". Premier Malezji i przewodniczący Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej, Anwar Ibrahim, rozmawiał z przywódcami obu krajów, zachęcając do znalezienia pokojowego wyjścia z sytuacji.
Eskalacja po śmierci żołnierza
Trwająca obecnie eskalacja konfliktu rozpoczęła się w maju, gdy kambodżański żołnierz zginął w starciu z siłami tajlandzkimi. Następnie Tajlandia ograniczyła dostępność przejść granicznych i wycofała swojego ambasadora z Kambodży. Następnie, w proteście przeciwko detonacji miny lądowej, która raniła pięciu tajlandzkich żołnierzy, Tajlandia wyrzuciła kambodżańskiego ambasadora oraz wycofała swojego ambasadora z Phnom Penh.
Autorka/Autor: wac//mm
Źródło: Bangkok Post, PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Facebook/Samdech Hun Sen of Cambodia