Około tysiąca demonstrantów, wiedzionych przez miejscowych komunistów, domagało się na ulicach Władywostoku dymisji miejscowych władz i premiera Władimira Putina.
Na plakatach, które mieli zebrani, można było przeczytać napisy: "Nasze dzieci powinny żyć w państwie prawa" oraz "Chcę żyć w wolnej Rosji".
Demonstranci - którzy mieli zgodę na demonstrację i zachowywali się spokojnie - przyjęli rezolucję, w której domagają się "dymisji premiera Władimira Putina i gubernatora Kraju Nadmorskiego Siergieja Darkina w związku z brakiem działań zmierzających do poprawy sytuacji ludności podczas kryzysu" - oświadczył szef partii komunistycznej w regionie Władimir Biespałow.
Władywostok chce japońskich samochodów
Manifestanci żądali również obniżenia opłat za wodę, ogrzewanie i elektryczność oraz cen produktów żywnościowych, jak również utworzenia nowych miejsc pracy. Protestowano też przeciwko podatkowi importowemu na samochody.
W zeszłym roku rząd, próbując chronić krajowych producentów, podniósł podatek importowy na samochody, ale krok ten sfrustrował część Rosjan, a zwłaszcza mieszkańców dalekiego wschodu Rosji, gdzie wiele samochodów sprowadza się z Japonii.
Źródło: PAP