Komik broni imigrantów. "Przestańmy jeść owoce"

 
Colbert przed kongresmenamiPAP/EPA

Po raz drugi w historii Kongres przed komisją wystąpiła fikcyjna postać i zeznawała… jako świadek na przesłuchaniu w sprawie nielegalnej imigracji. Popularny komik Stephen Colbert, w telewizji wcielający się w karykaturę zdroworozsądkowego prawicowca, użył tej postaci, by bronić praw imigrantów.

Colberta zaprosili Demokraci – zdaniem części komentatorów, w odruchu desperacji, by wzmocnić swoje szanse w listopadowych wyborach, w których zapewne stracą przewagę przynajmniej w jednej izbie Kongresu. Komik nie zawiódł, przynajmniej w kategorii dobrej rozrywki.

O nowym prawie imigracyjnym, którego dotyczyło przesłuchanie, powiedział, że – podobnie jak większość kongresmenów – nie przeczytał go, a całe jego doświadczenie jako eksperta Kongresu polega na jednym dniu spędzonym na zbieraniu fasoli na farmie w ramach jednego z gagów w swoim programie.

Stop warzywom i owocom

Amerykańskie farmy bazują na imigrantach i nie wszyscy ich właściciele pytają o legalność pobytu. Praca jest ciężka, niewdzięczna, niskopłatna i nie daje żadnych świadczeń socjalnych. Colbert ironicznie skomentował, że imigranci z krajów Ameryki Łacińskiej - których napływ do USA chcą ograniczyć republikańscy konserwatyści - wykonują prace, jakich nie chcą się podejmować rodowici Amerykanie.

- Oczywistą odpowiedzią jest zaprzestanie jedzenia warzyw i owoców. Patrząc na statystyki otyłości, niektórzy Amerykanie już to zrobili – stwierdził komik. Jednak, jak dodał, jest to trudne, bo warzywa są zdrowe, o czym przekonał go jego gastrolog. Na dowód zaoferował przekazanie Kongresowi wyników swojej kolonoskopii.

"Zapraszamy ich i jednocześnie mówimy, żeby sobie poszli"

Pod koniec przesłuchania Colbert zmienił taktykę i zaczął poważnie bronić często wykorzystywanych emigrantów. - Lubię mówić o ludziach, którzy nie mają żadnej władzy, są bezsilni, a tacy są u nas imigranci, którzy przyjeżdżają, wykonują za nas pracę, ale w efekcie nie mają żadnych praw. Ciągle ich zapraszamy i jednocześnie mówimy im, żeby sobie poszli - powiedział.

Alter ego Colberta nie było pierwszą fikcyjną postacią zaproszoną przez kongresmenów na formalne przesłuchanie. W 2002 roku przed komisją zeznawał Elmo z Ulicy Sezamkowej – mówił o konieczności uczenia dzieci muzyki w szkołach.

Źródło: nytimes.com, huffingtonpost.com

Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA