Kompromis osiągnięty na szczycie Unii Europejskiej w Brukseli w sprawie polityki migracyjnej jest sukcesem, na którym wszyscy trochę wygrali - powiedział w piątek francuski politolog Christophe Bouillaud. Podobne opinie wyrażają inni francuscy obserwatorzy.
- Bynajmniej nie było oczywiste, że na szczycie dojdzie do porozumienia w kwestii migracyjnej. Mamy więc ważny etap za sobą, nawet jeśli wiele jeszcze pozostało do zrobienia - powiedział PAP francuski dyplomata, proszący o anonimowość.
Macron "musi zrobić najwięcej ustępstw"
Christophe Bouillaud, profesor Instytutu Studiów Politycznych w Grenoble, wyraził podobną opinię. - Już to, że osiągnięto kompromis, jest sukcesem (...). Wszyscy trochę wygrali. Przede wszystkim państwa Grupy Wyszehradzkiej, ale również Włochy, bo zgodzono się na centra kontroli migrantów - powiedział.
- Włosi krzyczą "zwycięstwo", bo w kwestię imigracji teraz są wciągnięci wszyscy, łącznie z Europą Środkową, a za rozbitków na Morzu Śródziemnym odpowiedzialna ma być cała Europa Zachodnia – komentował profesor. Po czym wysunął przypuszczenie: - Skłonny byłbym podejrzewać władze włoskie o makiawelizm. Jeśli stworzą zamknięte obozy dla uchodźców, to będą mogli mówić, że zrobili to na żądanie Europy, więc nie wolno ich oskarżać o faszyzm.
Komentując stanowisko Francji ekspert powiedział, że "wszystko ma się odbywać na zasadzie wolontariatu, więc Paryżowi nie uda się uniknąć otwarcia takich centrów kontroli migrantów". - A to dlatego, że (prezydent Emmanuel - red.) Macron, który najgłośniej krzyczał, że rozwiązania muszą być europejskie, teraz musi zrobić najwięcej ustępstw. Jednak jego centrolewicowy elektorat nie jest zapewne gotowy na tworzenie takich ośrodków. Prezydent ma być może nadzieję, że w związku z opadnięciem fali uchodźców i lepszą kontrolą granic UE te centra okażą się w praktyce niepotrzebne - uważa Bouillaud.
"Trzeba zagrodzić Morze Śródziemne"
Jean-Jacques Mevel napisał na internetowej stronie dziennika "Le Figaro", że "'28', włącznie z Europą Środkową, mogła się dogadać przynajmniej co do tego, że trzeba zagrodzić Morze Śródziemne". Publicysta, podobnie jak inni obserwatorzy, sceptyczny jest jednak wobec "regionalnych platform do wyokrętowania" poza UE - rozwiązania, "do którego popychał (przewodniczący Rady Europejskiej) Donald Tusk". A to dlatego, że "ani Libia, ani Tunezja, podobnie jak Maroko, znajdujące się na szlaku do Hiszpanii, nie wyrażają na to zgody" - podkreślił.
Przedstawiciele organizacji humanitarnych, jak i liczni komentatorzy francuscy, potępiają w wystąpieniach radiowych i telewizyjnych wszelką współpracę z Libią, która - jak twierdzą - "jest w stanie absolutnej anarchii". Odsyłanie migrantów do tego kraju określają jako "nieludzkie", twierdząc, że "hańbą Europy" jest "odprowadzanie ludzi do (libijskiego) piekła".
Komentator "Le Figaro" Vincent Tremolet de Villers powiedział: - Myśleliśmy, że to dalekie kraje wschodnie tworzą problemy, które łatwo ominiemy, a tymczasem kryzys jest w samym sercu Europy, dzieli społeczeństwa w krajach UE i wewnątrz ugrupowań politycznych.
Autor: pk/adso / Źródło: PAP