Lewicowi rebelianci z organizacji FARC ogłosili w niedzielę jednostronne przerwanie ognia oraz uwolnili kolumbijskiego oficera przetrzymywanego od 7 lipca. "Wchodzi w życie rozkaz całkowitego przerwania działań ofensywnych" - głosi komunikat na stronach FARC.
Według tego oświadczenia partyzanci FARC mają też zaprzestać "wszelkich ataków na infrastrukturę publiczną i prywatną". Jednak organizacja rezerwuje sobie prawo do "uzasadnionej obrony w przypadku ataku".
Kolejny gest
"Zawieszenie broni ma charakter humanitarny i stanowi kolejny gest z naszej strony, mający na celu wypracowanie wraz z rządem bardziej efektywnych metod deeskalacji konfliktu" - głosi dalej komunikat FARC. 13 lipca rząd Kolumbii i rebelianci FARC ogłosili, że będą dążyć do zawarcia porozumienia o całkowitym przerwaniu ognia, które zakończyłoby wojnę domową. Zapowiedziano wówczas, że deeskalacja konfliktu ma rozpocząć się 20 lipca. Od niemal trzech lat obie strony prowadziły w Hawanie negocjacje pod auspicjami Norwegii i Kuby mające doprowadzić do układu pokojowego.
Zawieszenie ognia
Władze zgodziły się wówczas ograniczyć operacje wojskowe przeciwko rebeliantom, jeśli zawieszą oni wszelkie akcje zbrojne. Rewolucyjne Siły Zbrojne Kolumbii, czyli FARC, ogłosiły już wtedy, że od 20 lipca będą przestrzegać jednostronnego zawieszenia ognia. AFP przypomina jednak, że od lat 80. FARC już wielokrotnie zapowiadał a następnie wprowadzał wstrzymanie ognia. Ostatnim przykładem takiego nietrwałego rozejmu było zawieszenie ognia ogłoszone przez tę organizację w grudniu ubiegłego roku, które zakończyło się już w maju atakami obydwu stron konfliktu.
Intensywne walki
Niepokojący jest też fakt, iż bezpośrednio przed ogłoszeniem ostatnich uzgodnień obie strony toczyły wyjątkowo intensywne walki; jednak - jak pisze AFP - tym razem negocjacje wydają się prowadzić do jakiegoś porozumienia. Zbrojny konflikt w Kolumbii trwa oficjalnie 50 lat, pochłonął około 220 tys. ofiar i zmusił do opuszczenia domów blisko sześć mln osób.
Autor: msz//rzw / Źródło: PAP