Gustavo Petro wygrał drugą turę wyborów prezydenckich w Kolumbii

Źródło:
Reuters, PAP

W niedzielę w Kolumbii odbyło się głosowanie w drugiej turze wyborów prezydenckich. O urząd głowy państwa walczyli lewicowy ekonomista, obrońca środowiska naturalnego i były partyzant Gustavo Petro oraz multimilioner, przedsiębiorca budowlany Rodolfo Hernandez, który zyskał popularność między innymi dzięki filmikom na Tik Toku. Zwycięzcą został Petro.

Głosowanie rozpoczęło się o godzinie 8 czasu lokalnego (15 w Polsce) i trwało do godziny 16. Gustavo Petro otrzymał 50,5 proc. głosów, a jego konkurent Hernandez 47,3 procent poparcia - poinformowała agencja Reutera. Do urn poszło około 20 milionów osób.

62-letni senator Petro, lider ruchu Pakt Historyczny i były burmistrz Bogoty, stolicy kraju, uzyskał w I turze głosowania 29 maja 40,32 proc. głosów. Jego 77-letni rywal Hernandez, niezależny kandydat, były burmistrz miasta Bucaramanga zdobył wtedy poparcie 28,15 proc. głosujących.

Do głosowania uprawnionych jest 39 milionów Kolumbijczyków. Frekwencja w pierwszej turze wyniosła niecałe 55 procent.

Były partyzant chce zostać pierwszym lewicowym prezydentem

Petro deklaruje, że po raz pierwszy w dziejach Kolumbii ustanowi rządy lewicy, zapowiada walkę z nierównościami społecznymi, zapewnienie bezpłatnej edukacji wyższej, reformy emerytalne oraz zwiększenie podatków od bezproduktywnych gruntów. Petro chce również zakazać nowych projektów naftowych, co wzbudza obawy inwestorów.

"Jesteśmy o krok od prawdziwej zmiany, na którą czekaliśmy całe życie" - napisał Petro na Twitterze. "Nie mamy wątpliwości, jesteśmy pewni. Będziemy pisać historię" - dodał.

To jego trzecie podejście do wyborów prezydenckich. Jeśli wyniki się potwierdzą, będzie pierwszym lewicowym prezydentem Kolumbii - zwraca uwagę agencja Reuters.

Petro, były członek lewicowej grupy partyzanckiej o nazwie Ruch 19 Kwietnia (M-19) twierdzi, że był w przeszłości torturowany przez kolumbijskie wojsko. Przekonuje, że jako prezydent zamierza zreformować siły zbrojne.

Biznesmen z oskarżeniami zapowiadał walkę z korupcją

Wejście Hernandeza do drugiej tury wyborów było sporym zaskoczeniem - zauważa Reuters. 77-letni biznesmen zapowiadał m.in. odsunięcie od władzy "tradycyjnych, skorumpowanych polityków". Obiecywał zmniejszyć administrację i zapowiada sfinansowanie programów społecznych z pieniędzy pozyskanych przez walkę z korupcją. 

Wśród jego postulatów nie zabrakło także kontrowersyjnych propozycji, na przykład zapewnienia darmowych narkotyków osobom uzależnionym w celu zwalczenia handlu narkotykami. 

Jak zauważa Reuters, mimo swojej antykorupcyjnej retoryki, Hernandez sam objęty jest dochodzeniem w sprawie korupcji. Jest oskarżany o interweniowanie w przetarg na rzecz firmy zarządzającej odpadami, za którą lobbował jego syn. 77-latek zaprzecza, by dopuścił się jakichkolwiek nielegalnych praktyk.

Hernandez – podobnie jak Petro – obiecał w pełni wdrożyć porozumienie pokojowe z 2016 roku zawarte między rządem Kolumbii a rebeliantami z FARC (Rewolucyjne Siły Zbrojne Kolumbii), a także dążyć do negocjcji z wciąż aktywnymi partyzantami z ELN (Armia Wyzwolenia Narodowego), mimo że oskarża tę grupę o porwanie i zamordowanie swojej córki Juliany w 2004 roku. ELN zaprzecza tym oskarżeniom, ciała Juliany nigdy nie odnaleziono.

- Wybory są proste. Głosuj na kogoś, kto jest kontrolowany przez tych samych ludzi co zwykle, albo głosuj na mnie, ja nie jestem kontrolowany przez nikogo - powiedział Hernandez, który swoją kampanię wyborczą prowadzi głównie za pośrednictwem mediów społecznościowych.

Hernandez zobowiązał się do poszanowania wyniku wyborów, bez względu na rezultat, tymczasem Petro wyrażał wątpliwości co do uczciwości komisji wyborczej. Obaj odwołali wydarzenia w ramach kampanii wyborczej z powodu - jak twierdzą - zagrożenia ich życia.

Kolumbijska policja poinformowała w tym tygodniu, że została postawiona w stan najwyższej gotowości. Według ustaleń służb, radykalne ugrupowania planują akty przemocy w dniu głosowania.

Autorka/Autor:momo/kg

Źródło: Reuters, PAP