Trzech policjantów zginęło w stolicy Kolumbii, Bogocie, w wyniku eksplozji na jednym z komisariatów. Przed budynkiem zebrały się tysiące ludzi mimo wprowadzonej wcześniej godziny policyjnej. Protestujący w tym kraju domagają się od rządu między innymi dialogu z grupami pracowniczymi w celu wprowadzenia reform.
Do eksplozji przed komisariatem w Bogocie doszło w piątek wieczorem. Ładunek został podłożony także przed posterunkiem policji w miejscowości Santander de Quilichao na południowym zachodzie kraju. W wyniku wybuchu w tym miejscu zostało rannych 10 funkcjonariuszy.
Wcześniej w piątek prezydent Kolumbii Ivan Duque wprowadził w stolicy godzinę policyjną w związku z zamieszkami, które wybuchły po czwartkowych protestach antyrządowych. Wzięło w nich udział około 250 tysięcy osób.
Godzina policyjna obowiązywała w piątek od godziny 21:00 czasu miejscowego do 6:00 w sobotę rano.
Żądania o nawiązanie dialogu
Demonstranci domagali się od prawicowego rządu Ivana Duque nawiązania dialogu z grupami pracowniczymi w celu wprowadzenia reform, zwiększenia nakładów na edukację publiczną, skutecznej ochrony praw ludności indiańskiej do życia w jej tradycyjnych siedliskach (podobnie jak w Brazylii jest ona coraz częściej atakowana przez gangi działające na zlecenie wielkich plantatorów).
Wśród postulatów uczestników protestów ważne miejsce zajmuje też żądanie poszanowania porozumienia o zawarciu w 2016 roku pokoju z lewicową partyzantką FARC (Siły Zbrojne Rewolucji Kolumbijskiej).
Autor: tas//rzw//kwoj / Źródło: PAP