Siły powietrzne USA przeprowadziły kolejne naloty na pozycje dżihadystów z Państwa Islamskiego w północnym Iraku - poinformował w niedzielę Pentagon. Dzień wcześniej przy wsparciu amerykańskiego lotnictwa siłom irackim udało się przełamać oblężenie miasta Amerli, teraz państwa zachodnie starają się dostarczyć pomoc humanitarną na wyzwolone tereny.
Lotnictwo USA zaatakowało cele w pobliżu miasta Amerli i największej w Iraku zapory na rzece Tygrys, niedaleko Mosulu.
Wraz z niedzielnymi nalotami od 8 sierpnia Amerykanie przeprowadzili ich łącznie 120.
W niedzielę irackie wojska i milicje szyickie wkroczyły do Amerli, przełamując - przy wsparciu amerykańskiego lotnictwa - sześciotygodniowe oblężenie dżihadystów z sunnickiego Państwa Islamskiego.
Siły powietrzne Stanów Zjednoczonych zrzuciły nad terenami objętymi walkami specjalne kontenery. W nich oprócz zapasów jedzenia znajdowały się opatrunki i leki. Według Amerykanów pomoc została przekazana cywilom z miejscowości Amerli. Paczki z pomocą humanitarną dostarczyły tam również samoloty brytyjskich, francuskich i australijskich sił powietrznych. O pomoc dla przebywającej w Amerli ludności poprosił rząd Iraku.
Ofensywa dżihadystów
Państwo Islamskie od czerwca opanowało duże połacie północnego Iraku. Po zwycięskich walkach z kurdyjskimi peszmergami dżihadyści zagrozili autonomicznemu irackiemu Kurdystanowi, na co odpowiedzią stały się amerykańskie naloty, które rozpoczęto, by nie dopuścić do zajęcia przez islamistów stolicy regionu, miasta Irbil. Ataki sił USA miały też na celu ochronę jazydów - religijnej niemuzułmańskiej mniejszości, która schroniła się w górskim paśmie Sindżar w północno-zachodnim Iraku.
Od czerwca Irak stoi w obliczu ofensywy dżihadystów z Państwa Islamskiego i sprzymierzonych z nimi sunnickich bojowników z innych ugrupowań, którzy opanowali większość terytoriów kraju na północy i zachodzie. Islamiści chcą tam ustanowić kalifat, w którym obowiązywać ma bezwzględne prawo szariatu.
Autor: kło\mtom / Źródło: PAP, Reuters