Kim pokazał tańczących żołnierzy i czołgi


Największą w historii defiladą wojskową uczcił komunistyczny Phenian pierwszy od 30 lat zjazd komunistycznej Partii Pracy, podczas którego ponownie zatwierdzono Kim Dzong Ila na stanowisku sekretarza generalnego, a jego synowi nadano stopień generała. Równocześnie w Panmundżonie na granicy trwały pierwsze od dwóch lat rozmowy wojskowe Korei Północnej z jej południowym sąsiadem.

Przygotowania do "wielkiej uroczystości narodowej" rozpoczęły się już w lipcu, kiedy to w bazie lotniczej Mirim pod Phenianem rozmieszczono 10 tysięcy żołnierzy, którzy szkolili się w kroku defiladowym. Przemarszowi wojsk towarzyszyły też pojazdy z wyrzutniami rakietowymi krótkiego i średniego zasięgu, broń artyleryjska i czołgi.

Na koniec defilady był nawet pokaz umiejętności... tanecznych północnokoreańskich żołnierzy.

W środę, podczas nadzwyczajnego zjazdu partii syn Kim Dzong Ila, Kim Dzong Un, objął dwa kluczowe stanowiska partyjne - w Centralnej Komisji Wojskowej oraz w Komitecie Centralnym PPK. Według obserwatorów jest to kolejny krok w kierunku dynastycznej sukcesji w Korei Północnej po tym, jak we wtorek najmłodszy syn Kim Dzong Ila został generałem.

Wznowione rozmowy...

Jednocześnie zostały wznowione dyplomatyczne rozmowy pomiędzy dwiema Koreami. Jak poinformowało ministerstwo Korei Południowej, w czwartek miało miejsce pierwsze od dwóch lat spotkania robocze wojskowych z przedstawicielami Korei Północnej.

Oficerowie obu państw spotkali się w miejscowości Panmundżom, znajdującej się w tzw. strefie zdemilitaryzowanej, która rozdziela od siebie dwa państwa koreańskie zwaśnione od czasu wojny z lat 1950-53. Ostatnie tego typu spotkania miały miejsce w październiku 2008 roku. Wznowione rozmowy odbyły się niedługo po tym, jak Phenian zapowiedział, że zwiększy swoją siłę atomowego odstraszania - w odpowiedzi na, jak to określił, zagrożenie ze strony USA.

...szybko zakończone

Ze spotkania jednak nic nie wyszło. Południowokoreańskie ministerstwo obrony podało, że Korea Płd. naciskała na Koreę Płn., by ta przeprosiła za zatopienie w marcu południowokoreańskiego okrętu na Morzu Żółtym i ukarała winnych.

Phenian do tej pory zaprzeczał, by miał coś wspólnego z tym incydentem, w którym zginęło 46 marynarzy. I tym razem, według południowokoreańskiego resortu, Korea Płn. odpowiedziała, że nie może zaakceptować wyników międzynarodowego śledztwa, które wykazało jej odpowiedzialność za ten incydent.

Źródło: reuters, pap