Bezkompromisowy, zdecydowany i pobożny - taki jest według swoich współpracowników Henry Paulson, amerykański sekretarz skarbu, którego plan ma uratować Amerykę i świat przed wyniszczającym kryzysem.
Zanim Paulson został sekretarzem w administracji Busha, był finansistą. Pracował w banku inwestycyjnym Goldman Sachs, który jako jedyny uniknął krachu na Wall Street
Ma reputację sukinsyna, najbardziej bezwzględnego gościa, jaki pracował w Goldman Sachs Paulson
To właśnie dzięki umiejętnemu zarządzaniu prezesa Paulsona, Goldman Sachs nie uwikłał się w pozornie łatwe, ale w konsekwencji tragiczne inwestycje, które zniszczyły wiele innych banków.
Watergate zraziło go do polityki
Jednak z polityką Heny Paulson nie zetknął się po raz pierwszy wchodząc do administracji George'a W. Busha. Przed karierą w bankowości zaliczył epizod w wielkiej waszyngtońskiej polityce.
Zraził się jednak, bo jako asystent Johna Ehrilchmanna z administracji prezydenta Richarda Nixona, ubodła go afera Watergate, w którą był zamieszany jego szef.
Prywatnie Paulson jest podobno bezkompromisowy i zdecydowany, a jego motto to "zarabiaj dużo, ale się z tym nie obnoś". Współpracownicy mówią, że jest idealistą i człowiekiem z zasadami.
Dodatkowo bardzo angażuje się w ochronę środowiska i zapowiada,
Zarabiaj dużo, ale się z tym nie obnoś Poulson
Pieniądze szczęścia nie dają
Paulson jest też człowiekiem pobożnym. Należy do jednego z bardziej oryginalnych kościołów protestanckich w kraju - Stowarzyszenia Nauki Chrześcijańskiej. Jego wyznawcy nie wierzą w materialną rzeczywistość, bo ważniejsza jest od niej wiara i miłość.
Rzeczywiście, Paulson jako bankier nie starał się zbytnio o gromadzenie fortuny. Jak na prezesa amerykańskiego banku przez kilkanaście lat dorobił się niewielkiej sumy - zaledwie 500 mln dolarów.
Źródło: Polska