Rosja zaatakowała i przejęła trzy jednostki ukraińskiej marynarki wojennej na wodach międzynarodowych - oświadczyło Ministerstwo do spraw Terytoriów Tymczasowo Okupowanych w Kijowie. Do incydentu odniósł się także prezydent Rosji Władimir Putin, który określił go "prowokacją".
Oświadczenie ukraińskiego ministerstwa przeczy twierdzeniom Moskwy, że do incydentu doszło na wodach terytorialnych, które Rosja uważa za swoje, choć zgodnie z prawem międzynarodowym i tak należą one do Ukrainy.
"Atak na wodach międzynarodowych"
"Federacja Rosyjska zaatakowała i zajęła ukraińskie okręty wojskowe na wodach międzynarodowych Morza Czarnego, czyli poza granicami linii granicznej Ukrainy na morzu, która znajduje się tymczasowo poza kontrolą Ukrainy w wyniku okupacji Autonomicznej Republiki Krymu" - ogłosiło ministerstwo.
Resort opublikował mapę z zaznaczonym miejscem, w którym doszło do incydentu. Wynika z niej, że w chwili ataku trzy ukraińskie jednostki znajdowały się poza 12-milową strefą tzw. morza terytorialnego, przylegającego do wybrzeża Krymu.
Ministerstwo oświadczyło, że działania Rosji są agresją i uprzedziło przed konsekwencjami prawnymi w związku z tym zdarzeniem. "Osoby i organizacje, które dokonały aktu agresji i zuchwale łamią normy prawa międzynarodowego, powinny pamiętać o nieuchronności kary. Doświadczenie współczesnych konfliktów międzynarodowych dowodzi, że miecz sprawiedliwości dosięga nie tylko 'pionki' i 'trybiki', lecz nawet przywódców państwa" – ostrzegła strona ukraińska.
Putin: trzeba coś robić, żeby zaostrzyć sytuację
Prezydent Rosji Władimir Putin oświadczył natomiast w środę, że incydent na Morzu Czarnym był "prowokacją", zorganizowaną przez ukraińskie władze przed wyborami prezydenckimi i "obliczoną na to, by wykorzystać ją jako pretekst" do wprowadzenia stanu wojennego na Ukrainie.
Mówiąc o przyszłorocznych wyborach, Putin zauważył, że notowania urzędującego prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki są niskie i dodał, że "trzeba coś robić, żeby zaostrzyć sytuację i stworzyć przeszkody dla konkurentów".
Putin oznajmił też, że okręty ukraińskie nie odpowiadały na zapytania służb pogranicznych Rosji i wpłynęły na wody terytorialne Rosji.
Komisja potępiła rosyjską agresję
Sytuacja w rejonie Morza Azowskiego była jednym z tematów środowego posiedzenia Komisji Europejskiej. Komisarze potępili agresję wobec Ukrainy.
- Te wydarzenia są nie do zaakceptowania. Oczekujemy, że Rosja natychmiast zwróci okręty i zwolni załogi, zapewniając konieczne wsparcie medyczne, tym ukraińskim marynarzom, którzy go potrzebują - powiedział na konferencji prasowej w Brukseli po posiedzeniu kolegium komisarzy wiceszef KE Valdis Dombrovskis.
Przypomniał, że prawo międzynarodowe obliguje Rosję do zapewnienia niezakłóconej i wolnej przeprawy dla wszystkich statków przez Cieśninę Kerczeńską. - Oczekujemy, że Rosja przywróci swobodę przepływu przez Cieśninę Kerczeńską. Unia nie uznaje i nie uzna nielegalnej aneksji Krymu przez Rosję i potępia agresję wobec Ukrainy - zaznaczył wiceszef KE.
W niedzielę holownik Jany Kapu i małe kutry opancerzone Berdiańsk i Nikopol, płynęły z Odessy do Mariupola, ukraińskiego portu nad Morzem Azowskim. Rosjanie staranowali holownik i ostrzelali jednostki. Według Rosjan ranne zostały trzy osoby, a według strony ukraińskiej - sześć. Zatrzymanych zostało 24 ukraińskich marynarzy, którym Rosja zarzuca nielegalne przekroczenie swojej granicy państwowej.
Autor: ft\mtom / Źródło: PAP