Według wstępnych ustaleń, przyczyną wtorkowej katastrofy kolejowej w Bawarii, w której zginęło co najmniej 10 osób, był błąd ludzki - poinformowała niemiecka agencja dpa, powołując się na wiarygodne źródło. Według nieoficjalnych informacji, zawinić mógł kierujący ruchem.
Do czołowego zderzenia dwóch podmiejskich pociągów doszło ok. godz. 6.45 na jednotorowej zelektryfikowanej linii między położonymi na południowy wschód od Monachium miastami Holzkirchen i Rosenheim. Oba wagony prowadzące wbiły się w siebie nawzajem, a jeden ze składów wypadł z szyn. Miejsce wypadku znajduje się na zakręcie toru, w pobliżu miasta Bad Aibling.
Jak podaje niemiecka agencja dpa, przyczyną wypadku był błąd ludzki.
Co najmniej 10 ofiar
W katastrofie zginęło co najmniej 10 ludzi, w tym obaj maszyniści i obaj konduktorzy. 18 osób odniosło ciężkie obrażenia, a 63 lżejsze. Jedna osoba jest nadal uważana za zaginioną. Pracę ekip ratowniczych komplikowała trudna dostępność terenu, gdyż w miejscu zderzenia tor przebiega po porośniętej lasem krawędzi skarpy, opadającej ku rzecze Mangfall.
Jak się wskazuje, liczba ofiar mogłaby być większa gdyby nie to, że wypadek wydarzył się w czasie ferii szkolnych.
Według administracji kolejowej, maksymalna dozwolona prędkość pociągów na tym odcinku wynosi 100 kilometrów na godzinę. W wypadku uczestniczyły pociągi Meridian, obsługujące komunikację pasażerską między Monachium i Rosenheim. Właścicielem Meridian jest francuska spółka kolejowa Transdev.
Winny kierujący ruchem?
Kanclerz Niemiec Angela Merkel wyraziła współczucie rodzinom ofiar śmiertelnych oraz podkreśliła, że myślami jest z rannymi w katastrofie. Podziękowała służbom ratowniczym i wyraziła przekonanie, że przyczyna zderzenia pociągów zostanie wyjaśniona.
Minister transportu Niemiec Alexander Dobrindt powiedział dziennikarzom, że nie wiadomo jeszcze, dlaczego nie zadziałał zainstalowany na tej trasie automatyczny system bezpieczeństwa, który powinien zatrzymać zmierzające ku sobie pociągi.
Według przedstawiciela niemieckich kolei (Deutsche Bahn) system ten kontrolowano tam zaledwie tydzień temu i nie stwierdzono żadnych nieprawidłowości.
Jak informował z miejsca katastrofy reporter TVN24 Michał Tracz, według nieoficjalnych informacji niemieckich mediów, powołujących się na urząd kolejnictwa, coraz więcej wskazuje na to, że winę ponosi kierujący ruchem.
- Jeden z pociągów był spóźniony, dlatego kierujący ruchem miał wyłączyć na chwilę system automatycznego hamowania, by przepuścić pociąg z naprzeciwka - relacjonował. - Świadkowie widzieli również, jak machał flagą, czyli pokazywał, że można jechać - dodał reporter TVN24 z Bad Aibling.
Tragiczna katastrofa
Była to najtragiczniejsza w skutkach katastrofa kolejowa w Niemczech od stycznia 2011 roku, kiedy w zderzeniu pociągu podmiejskiego z towarowym w Saksonii-Anhalcie zginęło 10 ludzi. W Bawarii więcej ofiar śmiertelnych - 41 - pochłonęła katastrofa w 1975 roku, gdy na jednotorowej linii w miejscowości Warngau na południe od Monachium zderzyły się czołowo dwa pociągi pospieszne.
Autor: mart,mm//plw,tka / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN