Kenijskie wojsko szuka Hiszpanek w Somalii


Kenijskie wojska lądowe wspierane przez lotnictwo wkroczyły do sąsiedniej Somalii w poszukiwaniu bojowników ugrupowania Al-Szebab. Radykalni islamiści są oskarżani przez władze w Nairobi o porwanie w Kenii europejskich działaczek humanitarnych.

Władze Kenii poinformowały o zamiarze ścigania członków związanego z Al-Kaidą ugrupowania po uprowadzeniu z obozu dla uchodźców Dadaab, na wschodzie kraju, dwóch hiszpańskich pracownic organizacji Lekarze Bez Granic.

Kobiety zostały porwane przez uzbrojonych sprawców 13 października i przetransportowane do Somalii. Nairobi twierdzi, że odpowiedzialność za porwanie ponosi ekstremistyczne ugrupowanie Al-Szebab, które jednak nie przyznało się do tego czynu.

Bratnia pomoc

W niedzielę w kierunku granicy ruszyły kolumny pojazdów transportowych z kenijskimi żołnierzami. Nad terenem przygranicznym krążyły samoloty i śmigłowce. Jednocześnie trwa bombardowanie pozycji Al-Szebab w Somalii, ale nie wiadomo, do jakich krajów należą uczestniczące w operacji maszyny.

Bojownicy Al-Szebab natychmiast ogłosili, że "Kenia pogwałciła prawa terytorialne Somalii, wkraczając na jej świętą ziemię" i wezwali "wszystkich Somalijczyków, by zjednoczyli się przeciwko żądnemu krwi wrogowi".

To już drugi raz w XXI wieku wojska sąsiednich krajów otwarcie wkraczają na teren Somalii. W 2006 roku wojska Etiopii uderzyły na islamistów wspierając Rząd Tymczasowy. W wyniku szybkiej ofensywy islamiści stracili dużo terenu. Jednak skutki interwencji były bardzo krótkotrwałe. Po wycofaniu się Etiopii w 2009 roku, islamiści ponownie odzyskali utracone tereny.

Państwo upadłe

W Somalii panuje anarchia i przemoc od obalenia w 1991 roku prezydenta Mohameda Siada Barre'a. W kraju kontrolowanym przez rozmaite milicje islamskie, plemiennych watażków i grupy bandyckie trwa ciągła wojna domowa. W ostatnich latach walkę z popieranym przez ONZ rządem tymczasowym Somalii prowadzi właśnie Al-Szebab. Ugrupowanie kontroluje znaczną część południa i środkowej części kraju, ale zasadniczo utraciło kontrolę nad stolicą, Mogadiszu.

Wraz z porwaniem dwóch hiszpańskich działaczek liczba Europejek uprowadzonych w ciągu nieco ponad miesiąca w Kenii wzrosła do czterech. 1 października na archipelagu Lamu uprowadzona została 66-letnia chora na raka Francuzka, a 11 września w tym samym regionie w ręce porywaczy trafiła 56-letnia Brytyjka. Kobiety nie odzyskały do tej pory wolności.

Źródło: PAP