Samolot pasażerski Boeing 787 Dreamliner rozbił się w czwartek w Indiach. Na pokładzie były co najmniej 242 osoby. Linie lotnicze Air India przekazały, że samolot, który rozbił się tuż po starcie, leciał na lotnisko Gatwick w Londynie. Najprawdopodobniej nikt nie przeżył.
Kapitan Dominik Punda komentował krążące w sieci nagranie, które ukazuje moment katastrofy. Jego autentyczność zweryfikowała redakcja BBC.
Zauważył, że maszyna po starcie "nie zdążyła schować podwozia". - Wygląda na to, że samolot jest w pełni sterowny i zaczyna opadać. Przy czym to opadanie to jest bardziej szybowanie, więc to nie jest jakaś usterka układu sterowniczego - ocenił. - Później widać, że piloci ciągną maszynę. Ona przechodzi na tak zwane kąty krytyczne. I kończy się film, bo samolot uderza w ziemię - mówił.
- Wydaje mi się, że było to coś z silnikami albo układem paliwowym - komentował. Podkreślał przy tym, że jednoczesna awaria dwóch silników "niezmiernie rzadko się zdarza".
- Jeżeli by pracował jeden silnik, to ten samolot spokojnie mógłby się wznosić. Może trochę mniej agresywnie niż na dwóch silnikach, ale to nie stanowiłoby problemu. Więc coś się stało z silnikami. Stawiałbym bardziej na kwestię komputerów, które sterują tymi silnikami. Coś było nie tak, ponieważ po starcie pierwszą czynnością, jeżeli samolot ma prawidłowe wznoszenie, jest schowanie podwozia. A tutaj samolot podwozie miał cały czas wypuszczone. Coś zwróciło uwagę pilotów i nie schowali podwozia, zajęli się tym, co było w kabinie - kontynuował.
- Później widać, że oni ciągną ten samolot, on zmienia kąt natarcia, czyli dziób jest coraz wyżej, a ogon coraz niżej i dochodzi do katastrofy - opisywał.
"Takie historie się zdarzały"
Michał Setlak, publicysta lotniczy mówił o możliwych przyczynach katastrofy, podkreślając, że nadal mamy szczątkowe informacje. Oceniał, że "mogło się okazać, że samolot nie był prawidłowo skonfigurowany do startu". - Ten samolot zderzył się z ziemią bardzo krótko po oderwaniu od pasa - powiedział.
Mówiąc o nieprawidłowej konfiguracji, dodał, że "takie historie się zdarzały w innych typach samolotów. - Na przykład nie były prawidłowo wypuszczone klapy do startu i wtedy po starcie samolot ma zbyt mało siły nośnej, żeby utrzymać się w powietrzu - dodał.
Wytłumaczył, że "konfiguracji dokonuje się praktycznie bezpośrednio przed startem". - Jeszcze przed kołowaniem, na pasie startowym, dokonuje się wszystkich obliczeń. Wyznacza się prędkości startowe i wszystko opiera się na listach kontrolnych, które piloci odczytują w ramach przygotowań do startu - objaśniał Michał Setlak.
Publicysta komentował także nieoficjalne doniesienia, że piloci mieli nie dojechać do końca pasa startowego. - Takie rzeczy się zdarzają, to nie jest nic nagannego. Natomiast jeżeli start się odbywa nie z początku pasa, tylko z jakiejś środkowej pozycji, to ogranicza możliwości pilotów do reagowania w razie kłopotów, na przykład awarii - powiedział.
- Chodzi o to, że samolot rozpędza się do pewnej prędkości, powyżej tej prędkości należy już startować, bo samolot na końcu pasa nie zdąży się zatrzymać i oczywiście tę prędkość oblicza się za każdym razem przed startem - wyjaśniał Setlak.
Autorka/Autor: Aleksandra Koszowska/ads
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: BNONews/X