Karawana tysięcy migrantów i osób ubiegających się o azyl z krajów Ameryki Środkowej i Karaibów wznowiła w poniedziałek wędrówkę do USA przez południowy Meksyk. Maszerującym grozi zakażenie dengą lub koronawirusem.
W ciągu ostatniego tygodnia, mimo upałów i wieczornych deszczy, około trzech tysięcy migrantów, głównie kobiet i dzieci, przeszło ponad 100 kilometrów od miasta Tapachula na granicy z Gwatemalą.
Lekarz Kabir Sanchez, który udziela pomocy w formie wolontariatu, zwrócił uwagę, że w sobotę razem z kolegami po fachu leczył dziesiątki osób z urazami stóp, problemami z oddychaniem, infekcjami i kobiety w ciąży. - Ponad połowa osób w karawanie jest chora - powiedział agencji Reutera.
Mężczyzna zwrócił uwagę, że wśród członków karawany są możliwe przypadki zakażeń koronawirusem, ale nie ma możliwości ustalenia tego, ponieważ meksykański rząd nie dostarczył lekarzom testów na COVID-19.
Rządowy Narodowy Instytut Migracji (INM) w oświadczeniu poinformował, że u sześciu osób, w tym piątki dzieci, wykryto zakażenie dengą. Agencja Reutera zwróciła uwagę, że w niedzielę członkowie karawany ze względu na problemy zdrowotne przerwali wędrówkę, a wieczorem spali na deszczu.
Migranci zmierzają w kierunku USA
Większość migrantów ucieka przed ubóstwem, przemocą i w związku z niekorzystnymi zmianami klimatycznymi w ich krajach. Wielu ma nadzieję na dotarcie do granicy USA.
Przywódcy karawany w zeszłym tygodniu odrzucili propozycję meksykańskiego rządu dotyczącą wiz, które miałyby zapewnić im dostęp do opieki zdrowotnej i regularnej pracy, argumentując, że w przeszłości władze nie dotrzymywały obietnic pomocy.
Źródło: Reuters