Kandydat na premiera Węgier z ramienia socjalistów zrezygnował

Przyjazd Viktora Orbana
Przyjazd Viktora Orbana
Reuters
Premier Węgier odwiedził ostatnio Polskę (materiał z 23.09.2017)Reuters

Burmistrz Segedynu Laszlo Botka zrezygnował w poniedziałek z kandydowania na premiera z ramienia Węgierskiej Partii Socjalistycznej (MSZP) w wiosennych wyborach parlamentarnych na Węgrzech, których faworytem jest rządzący prawicowy Fidesz.

Botka napisał, że powiadomił o tym fakcie kierownictwo MSZP oraz sojuszników, którzy przyłączyli się do jego "sojuszu zmiany rządu".

"Podstępność Fideszu"

W oświadczeniu Botka uzasadnił swoją decyzję tym, że pomylił się, nie przypuszczał bowiem, że demokratyczne partie węgierskie nie chcą wygrać w wyborach 2018 r., a ich celem jest jedynie zdobycie paru opozycyjnych mandatów w ławach parlamentarnych "reżimu Orbana". Dodał, że nie docenił również "podstępności Fideszu".

W poniedziałek ustąpił też ze stanowiska wiceprzewodniczącego MSZP poseł Parlamentu Europejskiego Istvan Ujhelyi. Jak podkreślił, tylko we współpracy z całą demokratyczną opozycją jest szansa na zmianę "reżimu Orbana".

Najnowsze sondaże

Najnowszy sondaż ośrodka Median wykazał, że poparcie dla MSZP spadło wśród wyborców pewnych swoich preferencji do poziomu najniższego od 25 lat i wyniosło 9 proc., podczas gdy wzrosła popularność rządzącego od 2010 roku Fideszu. MSZP podkreślała, że aby pokonać Fidesz w wyborach, opozycja musi mieć wspólnego kandydata na premiera i jednego kandydata w każdym z jednomandatowych okręgów wyborczych. Tymczasem Botka bezskutecznie zabiegał o poparcie jako kandydata na premiera u innych partii lewicowych i liberalnych, nie powiodły się też jego starania o stworzenie przez te partie wspólnej listy kandydatów w wyborach do parlamentu. W niedzielę kongres partii Polityka Może Być Inna wybrał jako kandydatkę na premiera swą współprzewodniczącą Bernadett Szel. Wcześniej partia byłego socjalistycznego premiera Ferenca Gyurcsanya Koalicja Demokratyczna (DK) poinformowała, że wystawi własną listę na wybory. Według Botki oznacza to fiasko jego kilkumiesięcznej pracy. Osoba Gyurcsanya była przedmiotem konfliktu w szeregach opozycji. Botka sprzeciwiał się jego obecności na postulowanej wspólnej liście kandydatów zarzucając mu, że kłamał. Gyurcsany był liderem MSZP w latach 2007-2009 i premierem Węgier w latach 2004-2009. W 2006 r., po ujawnieniu nagrania z zamkniętego spotkania rządu, na którym przyznał, ze rządzący kłamali obywatelom na temat sytuacji gospodarczej w kraju, doszło w Budapeszcie do masowych protestów. W 2009 roku Gyurcsany podał się do dymisji, a wybory w 2010 roku zdecydowanie wygrał Fidesz.

Propozycja wspólnej listy

Botka zaproponował w zeszłym tygodniu demokratycznej opozycji wystawienie wspólnej listy wyborczej, na której liczba kandydatów każdej partii byłaby proporcjonalna do najnowszych wyników w sondażach. Propozycja ta nie spotkała się jednak z zainteresowaniem adresatów. Botka stał się też celem ataków rządzącego Fideszu w związku ze swoją wypowiedzią w jednym z wywiadów, że jeśli będzie dobrze działała unijna kontrola granic i uspokoi się sytuacja na Bliskim Wschodzie, to zlikwiduje on ogrodzenie wzniesione na granicy z Serbią przez obecne władze Węgier. Premier Viktor Orban i inni przedstawiciele rządu, powołując się na tę wypowiedź, ostro atakowali potem opozycję, zarzucając jej, że otwarcie zapowiada likwidację ogrodzenia i wpuszczenie do kraju imigrantów. Tymczasem sondaże niezmiennie wykazują zdecydowaną przewagę rządzącego w koalicji z Chrześcijańsko-Demokratyczną Partią Ludową (KDNP) Fideszu nad pozostałymi partiami. Według opublikowanego w zeszłym tygodniu sondażu ośrodka Median Fidesz znacznie poprawił swoje notowania. Wśród wszystkich respondentów poparcie dla niego deklaruje 36 proc., a wśród osób pewnych swoich preferencji - 55 proc. Tymczasem odsetek chcących głosować na MSZP spadł wśród osób deklarujących udział w wyborach i pewnych swoich preferencji do zaledwie 9 proc., a wśród wszystkich ankietowanych był jeszcze niższy - 7 proc. Spadło także poparcie dla Koalicji Demokratycznej. Wśród wszystkich wyborców wynosi obecnie jedynie 3 proc. Poparcie dla skrajnie prawicowego Jobbiku wśród wszystkich wyborców wyniosło 12 proc., a wśród osób pewnych swoich preferencji 16 procent.

Autor: mart/adso / Źródło: PAP