Do 232 wzrósł oficjalny, nadal niepełny bilans ofiar czwartkowej katastrofy statku z uchodźcami koło Lampedusy. W poniedziałek wydobyto z zatopionego wraku 38 ciał. Wyrażane są obawy, że liczba ofiar może przekroczyć 300.
Akcja wydobycia zwłok z zatopionego wraku zostanie wznowiona we wtorek. Płetwonurkowie informują, ile ciał ofiar jest jeszcze na pokładzie.
Nikt nie wie dokładnie, ilu imigrantów z Afryki zmieściło się na statku długości 20 metrów, który po pożarze zatonął w czwartek niedaleko brzegów włoskiej wyspy. Niektórzy ze 155 ocalałych mówią, że na pokładzie było 518 osób.
Z relacji płetwonurków, którzy wydobywają ciała z wraku, wynika, że uchodźcy stali straszliwie stłoczeni w ładowni. To tam wciąż znajduje się najwięcej zwłok, także dzieci.
Watykański dziennik "L'Osservatore Romano" poinformował, że każdy z ocalałych z katastrofy otrzyma pomoc od papieża Franciszka na najpilniejsze potrzeby.
Do tragedii doszło w czwartek rano pół mili od brzegów Lampedusy. Na statku pełnym imigrantów wybuchł pożar. Wszystko wskazuje na to, że to uchodźcy podpalili koce na pokładzie, by w ten sposób mogła ich zobaczyć straż przybrzeżna i stojące w pobliżu kutry rybackie. Gdy płomienie rozprzestrzeniły się, a statek zaczął się przewracać, ludzie wskoczyli do wody. Statek zatonął. Włoska policja aresztowała na brzegu jednego z rozbitków - młodego Tunezyjczyka, rozpoznanego przez uchodźców jako przemytnik, który był współorganizatorem próby przeprawy do Włoch drogą morską.
Autor: mtom / Źródło: PAP