Rząd USA opublikował nazwiska trojga żołnierzy, którzy zginęli w niedzielnym ataku dronów w bazie w Jordanii w pobliżu granicy z Syrią. Bezzałogowiec uderzył w kwatery mieszkalne na posterunku Tower 22, w których przebywali wojskowi.
Żołnierze, którzy zginęli w ataku to 46-letni sierżant William Jerome Rivers, 24-letni szeregowy Kennedy Ladon Sanders i 23-letnia Breonna Alexondria Moffett. Wojskowi pochodzili z jednostki rezerwowej stacjonującej w Fort Moore w stanie Georgia.
Wyłączone systemy obrony powietrznej
Dron uderzył w nocy z soboty na niedzielę w kwatery mieszkalne na niewielkim amerykańskim posterunku Tower 22 przy granicy z Syrią. Według doniesień rannych zostało co najmniej 40 żołnierzy. Nie jest jasne, dlaczego obrona przeciwlotnicza nie zestrzeliła drona - informowała wówczas amerykańska telewizja informacyjna CNN.
Amerykańscy urzędnicy powiedzieli telewizji CBS News, że podczas ataku systemy obrony powietrznej w Tower 22 zostały wyłączone, ponieważ wrogi dron przybył w tym samym czasie, co powracający z misji amerykański bezzałogowiec.
Rozmówcy CBS News dodali, że żołnierze w bazie nadal przebywali w swoich kwaterach, gdy dron uderzył praktycznie bez ostrzeżenia.
W bazie Tower 22 stacjonuje na co dzień około 350 Amerykanów. Placówka ta służy jako węzeł logistyczny i zaopatrzeniowy dla pobliskiej bazy Al-Tanf w południowo-wschodniej Syrii, gdzie wojska amerykańskie pomagają w walce z tzw. Państwem Islamskim.
Oskarżenia pod adresem Iranu
Stany Zjednoczone oskarżyły o niedzielny atak grupy wspierane przez Iran i najprawdopodobniej powiązane z libańskim ruchem Hezbollah.
Według źródeł CBS News, dron użyty w ataku na bazę to prawdopodobnie irański Shahed. Takich bezzałogowców Rosja używa do ataków na Ukrainę.
Departament Obrony USA w komunikacie potwierdził, że Stany Zjednoczone nie chcą wojny z Iranem. - Nie dążymy do wojny, ale będziemy działać i odpowiadać na ataki na nasze siły - oznajmiła rzeczniczka Pentagonu Sabrina Singh, cytowana przez BBC.
Źródło: BBC