Przebywający z wizytą w Izraelu doradca Białego Domu do spraw bezpieczeństwa narodowego John Bolton zapewnił we wtorek, że USA nadal chcą rozmawiać z Iranem. Ostrzegł jednak, że jeśli Teheran przekroczy określone w porozumieniu nuklearnym limity zapasów nisko wzbogaconego uranu, "wszystkie opcje będą na stole". Dzień wcześniej Stany Zjednoczone nałożyły kolejny pakiet sankcji na Teheran.
- Prezydent (USA Donald Trump - red.) zostawił otwarte drzwi na prawdziwe negocjacje w celu pełnej i weryfikowalnej likwidacji irańskiego programu broni nuklearnej, systemów przenoszenia pocisków balistycznych oraz irańskiego wsparcia dla międzynarodowego terroryzmu i innych szkodliwych zachowań na świecie - mówił Bolton w Jerozolimie. - Jedyne, co Iran powinien zrobić, to wejść przez te otwarte drzwi - dodał.
Doradca prezydenta Trumpa ubolewał również z powodu "głuchej ciszy" ze strony Iranu w sprawie negocjacji.
Bolton wypowiedział się w tej sprawie na wspólnej konferencji z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu oraz ze swoimi odpowiednikami z Izraela i Rosji, Meirem Ben-Szabatem i Nikołajem Patruszewem.
"Wszystkie opcje będą na stole"
Zapytany, czy wciąż możliwy jest scenariusz ataku na Iran odpowiedział, że jeśli Iran przekroczy określone w porozumieniu nuklearnym z 2015 roku limity zapasów nisko wzbogaconego uranu, "wszystkie opcje będą na stole". - Zignorowanie tych limitów byłoby bardzo poważnym błędem Iranu - ostrzegł. 17 czerwca Teheran zapowiedział, że Iran przekroczy je w ciągu dziesięciu dni.
Ogromne napięcie
W reakcji na nowe sankcje irańskie MSZ oświadczyło we wtorek, że trwale zamykają one "ścieżkę dyplomacji" między Waszyngtonem i Teheranem.
Wprowadzone w poniedziałek przez Trumpa restrykcje objęły m.in. najwyższego duchowego i politycznego przywódcę tego kraju ajatollaha Alego Chameneiego, jego współpracowników i ośmiu dowódców irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej. Miała być to reakcja na "serię agresywnych zachowań ze strony irańskiego reżimu w ostatnich tygodniach, w tym zniszczenie amerykańskiego drona" z 20 czerwca.
Do wzrostu napięć między Waszyngtonem i Teheranem przyczynił się wcześniej atak z 13 czerwca na dwa tankowce w Zatoce Omańskiej oraz zestrzelenie amerykańskiego drona 20 czerwca.
W obu przypadkach USA winę przypisują Iranowi. Ten kategorycznie odrzuca oskarżenia o zaatakowanie tankowców, a w przypadku drona twierdzi, że zestrzelił ten bezzałogowy samolot, bo wtargnął w jego przestrzeń powietrzną. USA przekonują, że do zestrzelenia doszło w międzynarodowej przestrzeni powietrznej.
Autor: adso / Źródło: PAP