Zadzwonił do prezydenta i powiedział "do boju, Brandon"


Prezydent USA Joe Biden i pierwsza dama Jill Biden odbierali w piątek świąteczne telefony od rodzin z całego kraju. Podczas jednego połączenia rozmówca po drugiej stronie słuchawki zwrócił się do prezydenta słowami: Let's go, Brandon! (z ang. do boju, Brandon). To hasło przeciwników Bidena, którego ukryte znaczenie jest znacznie bardziej wulgarne, niż sugeruje jego dosłowne tłumaczenie.

W piątek dzieci z całych Stanów Zjednoczonych mogły dzwonić do śledzącej trasę Świętego Mikołaja agencji NORAD. To skrót od North American Aerospace Defense Command, czyli Dowództwa Obrony Północnoamerykańskiej Przestrzeni Powietrznej i Kosmicznej. Połączona amerykańsko-kanadyjska jednostka, która na co dzień zajmuje się kontrolą i bezpieczeństwem lotnictwa nad terytorium obu krajów, tradycyjnie w święta używa swoich radarów do informowania o postępach Mikołaja.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

"Wesołych świąt! I do boju, Brandon!"

Telefony odbierał sam prezydent USA razem z pierwszą damą. Bidenowie rozmawiali m.in. z rodziną z Oregonu - 11-letnim Griffinem, trzyletnim Hunterem, czteroletnim Piperem, dwuletnią Penelope i ich ojcem Jaredem. Pod koniec rozmowy mężczyzna życzył pierwszej parze wesołych świąt. I dodał: "Let's go Brandon!".

To ironiczne i obraźliwe zawołanie używane przez przeciwników Joe Bidena. Choć w dosłownym tłumaczeniu oznacza "Do boju, Brandon!", ma także drugie dno. W ustach radykalnych amerykańskich konserwatystów, którzy pałają niechęcią do obecnego prezydenta USA, stanowi obelgę. "Let's go, Brandon" to bowiem synonim hasła "F**ck Joe Biden".

- Do boju, Brandon, zgadzam się - odparł niewzruszony prezydent. Biden chciał zadać rozmówcy pytanie, ale mężczyzna po drugiej stronie słuchawki już się rozłączył. Nie wiadomo, czy Joe Biden nie wiedział, co Jared miał na myśli, czy zwyczajnie zachował zimną krew i wykazał się dystansem do siebie. Biały Dom nie odpowiedział na prośby mediów o komentarz w tej sprawie. 

Skąd się wzięło hasło "Let's go, Brandon"?

Jaka jest etymologia tego obraźliwego, anty-bidenowskiego okrzyku, który cieszy się popularnością wśród zwolenników Partii Republikańskiej? Zaczęło się od dziennikarskiej wpadki. 2 października w Alabamie odbywały się wyścigi samochodowe NASCAR. Podczas relacji reporterki stacji NBC, która rozmawiała ze zwycięzcą zawodów Brandonem Brownem, w tle słychać było okrzyki kibiców. Po trybunach rozlegało się hasło "F**ck Joe Biden!". Dziennikarka stwierdziła wówczas na wizji, że tłum skanduje "Let's go, Brandon". Nagranie obiegło Internet, dając początek anty-bidenowskiej przyśpiewce.

momo/kg

Autorka/Autor:BBC, Guardian