Prezydent USA Joe Biden i pierwsza dama Jill Biden zostali w sobotę na krótko ewakuowani ze swojego domu letniskowego w stanie Delaware. Powodem ewakuacji był mały prywatny samolot, który omyłkowo wleciał w zamkniętą przestrzeń powietrzną - poinformowały Biały Dom i Secret Service.
Administracja głowy państwa potwierdziła, że nie było żadnego zagrożenia dla prezydenta ani jego rodziny, lecz podjęto niezbędne środki ostrożności. Po dokonaniu oceny sytuacji Joe Biden i jego żona Jill wrócili do swojego wakacyjnego domu w nadmorskiej miejscowości Rehoboth Beach.
Reporter telewizji CBS News przekazał na Twitterze, że widział Bidena jadącego samochodem do remizy strażackiej w Rehoboth Beach. Dziennikarka CNN opublikowała w mediach społecznościowych nagranie, na którym widać kolumnę pojazdów rządowych. "Funkcjonariusze zamknęli jedną stronę ulicy w centrum" - napisała.
Samolot "omyłkowo wleciał w zabezpieczony obszar"
Secret Service poinformowała w oświadczeniu, że samolot został natychmiast wyprowadzony z wyłączonej przestrzeni powietrznej po tym, jak "omyłkowo wleciał w zabezpieczony obszar". Zapowiedziano przeprowadzenie rozmowy z pilotem, który, jak wynika ze wstępnego dochodzenia, był na niewłaściwym kanale radiowym i nie stosował się do wskazówek dotyczących lotu.
Zgodnie ze standardową procedurą wdrażaną w przypadku podróży prezydenckich poza Waszyngton Federalna Administracja Lotnictwa wprowadziła przed wizytą Bidena w Delaware ograniczenia w korzystaniu z przestrzeni powietrznej. Obejmują one strefę zakazu lotów o promieniu 10 mil (około 16 km) oraz 30-milową (48-kilometrową) strefę zamkniętą.
Źródło: PAP, CNN
Źródło zdjęcia głównego: Getty Images