Rozpoczęły się polowania z nagonką na szefa Grupy Wagnera Jewgienija Prigożyna - ocenił we "Wstajesz i weekend" w TVN24 generał Mieczysław Bieniek, były zastępca dowódcy NATO do spraw transformacji. Odniósł się do sytuacji w Rosji i buntu wobec władz na Kremlu właściciela i dowódcy najemniczej rosyjskiej jednostki. Jak stwierdził, "Federacja Rosyjska zdała sobie sprawę, że wyhodowała sobie raka na swoim organizmie". - Jest to sytuacja arcytrudna dla Rosjan. Świadczy o tym, że następuje tam rozłam w systemach dowodzenia - ocenił generał Bieniek.
W nocy z piątku na sobotę szef Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn ogłosił, że jego najemni bojownicy wkraczają do Rostowa nad Donem. Wcześniej w piątek oświadczył, że oddziały regularnej rosyjskiej armii zaatakowały obóz wagnerowców, co skutkowało licznymi ofiarami śmiertelnymi. Oznajmił, że zamierza "przywrócić sprawiedliwość" w siłach zbrojnych i wezwał, by nie okazywać mu sprzeciwu. Niezależny rosyjski portal Meduza podaje, że przywódca wagnerowców domaga się spotkania z ministrem obrony Siergiejem Szojgu i szefem sztabu generalnego Walerijem Gierasimowem i grozi, że w przeciwnym razie "pójdzie na Moskwę".
"Grozi to wewnętrznym rozłamem"
Wydarzenia w Rosji komentował na antenie TVN24 generał Mieczysław Bieniek, były zastępca naczelnego dowódcy NATO do spraw transformacji. - Rozpoczęły się polowania z nagonką na Prigożyna. I bardzo dobrze, chociaż grozi to pewnym wewnętrznym rozłamem i niebezpieczną sytuacją na innych kierunkach - ocenił.
Rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB) w wydanym w piątek wieczorem oświadczeniu wskazała, że "legalnie i zasadnie wszczęła postępowanie karne" przeciwko przywódcy Grupy Wagnera "za organizację zbrojnego powstania". Ministerstwo obrony ostrzegło, że siły ukraińskie "wykorzystują prowokację Prigożyna" na linii frontu wokół Bachmutu. - FSB prawdopodobnie wyda list gończy za Priożynem, wzywając jego żołnierzy, aby nie wykonywali jego rozkazów - powiedział generał Bieniek.
Jak podkreślił, "niebezpiecznym elementem jest to, że oddziały Prigożyna wkroczyły do Rostowa nad Donem". - To duże miasto, ponad półtoramilionowe, znajduje się tam dowództwo Południowego Okręgu Wojskowego, znajdują się tam również centra naukowe i wiele elementów przemysłu zbrojeniowego oraz lotnisko w Morozowce, z którego startują nowoczesne samoloty myśliwsko-bombowe Su-34, które wspierają działania Rosjan w Ukrainie - mówił Bieniek.
"Rak na organizmie Federacji Rosyjskiej"
Generał Bieniek powiedział, że oddziały rosyjskie mogły zaatakować obóz wagnerowców po to, by "zneutralizować najbardziej radykalne elementy grupy Prigożyna". Zaznaczył jednak, że te informacje są niepotwierdzone.
- Ale świadczy to wszystko o tym, że Federacja Rosyjska zdała sobie sprawę, że wyhodowała sobie raka na swoim organizmie. Jest to sytuacja arcytrudna dla Rosjan. Świadczy o tym, że następuje tam rozłam w systemach dowodzenia i zarządzania sytuacją, w której znajduje się Federacja Rosyjska - ocenił gość TVN24.
Dodał, że "postawienie w stan gotowości bojowej oddziałów służby wewnętrznej w Moskwie świadczy o tym, że Rosjanie traktują sprawę dosyć poważnie". - To polowanie z nagonką zakończy się odsunięciem Prigożyna w taki czy inny sposób od dowodzenia jego formacją - stwierdził generał Bieniek.
Źródło: TVN24