Lider Prawego Sektora Dmytro Jarosz proponował wysadzenie terminali na lotnisku w Doniecku, ale jego pomysł nie znalazł uznania ukraińskich sztabowców. Teraz Jarosz powiedział o tym w wywiadzie dla telewizji Hromadske TV, nie zostawiając suchej nitki na sposobie prowadzenia wojny przez generałów.
- Jeśli batalionowo-taktyczna grupa szturmowa przeprowadził specjalną operację, poprzedzoną przygotowaniem artyleryjskim, to możemy normalnie wejść do terminalu, podciągnąć oddział inżynieryjny, nawet poległych zabrać, wycofać się, zaminować i wysadzić wszystko - taką propozycję Jarosz miał przedstawić wojskowym dowodzącym walkami na lotnisku w Doniecku.
Krytyka generałów
- Lotnisko nadal w pełni kontrolujemy, a te terminale nikomu do niczego nie są potrzebne w takim stanie. Ale nasi generałowie myślą inaczej - zżyma się teraz lider Prawego Sektora.
Dodał, że dobrze, iż został ranny. - Kiedy tam jechałem, zostałem ranny. Dobrze, że to się stało, bo sam bym jednemu generałowi własnymi rękami strzelił - mówi Jarosz. Jego zdaniem ukraińskie dowództwo wojskowe jest oderwane od rzeczywistości i nie wyciągnęło wniosków z poprzednich porażek.
Autor: //gak / Źródło: Hromadske.tv, pravda.com.ua