Stu dziennikarzy zebrało się w Kijowie, aby zaprotestować przeciwko podejmowanym przez rząd - ich zdaniem - próbom wywierania nacisku na niezależne media przed zbliżającymi się na Ukrainie wyborami parlamentarnymi.
Manifestanci, którym towarzyszyło wielu deputowanych opozycji, zgromadzili się przed siedzibą Prokuratury Generalnej, łamiąc zakaz przeprowadzania demonstracji w centrum miasta.
Kneblowanie mediów?
Ukraińska prokuratura wszczęła w tym tygodniu dochodzenie w sprawie "nielegalnego gromadzenia i rozpowszechniania poufnych informacji" po opublikowaniu przez stronę internetową Lb.ua SMS-ów deputowanego, stronnika prezydenta Wiktora Janukowycza.
Z kolei stacji telewizyjnej TVi, bardzo krytycznej wobec rządów Janukowycza, zarzucono przestępstwa podatkowe na sumę o równowartości 300 tys. euro. Oba media uważają te akcje rządowe za próbę uciszenia dziennikarzy przed zbliżającymi się wyborami, zaplanowanymi na koniec października.
Prezydent umywa ręce
Kilka partii opozycyjnych, w tym odbywającej karę więzienia byłej premier Julii Tymoszenko i znanego boksera Witalija Kliczki, zażądało, by władze zaprzestały wywierania presji na media. Prezydent Janukowycz wyraził w czwartek "zaniepokojenie" sytuacją, którą wywołały dochodzenia, i polecił prokuraturze i służbom podatkowym "zweryfikować legalność" tych dochodzeń. Jesienne wybory parlamentarne są uważane za test dla władz Ukrainy, które są systematycznie krytykowane przez Zachód za łamanie zasad demokracji i naciski na media.
Autor: mk//gak/k / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia CC BY SA