Izraelscy komandosi zabili przez pomyłkę


Mieszkaniec Zachodniego Brzegu, Amr Qawasme, zginał od kul izraelskich komandosów we własnym łóżku. 65-latek nie miał nic wspólnego z terroryzmem, mieszkał jednak w tym samym budynku, co poszukiwany przez Izraelczyków bojownik Hamasu. W porannym rajdzie żołnierze pomylili mieszkania.

Komandosi przeczesywali szereg domów na Zachodnim Brzegu, szukając pięciu członków Hamasu, którzy zostali w czwartek zwolnieni z palestyńskiego więzienia, bez porozumienia z Izraelem. Żołnierze mieli ująć lub zabić domniemanych terrorystów.

Pomylili drzwi

Zgodnie z otrzymanymi od dowództwa informacjami ruszyli do jednego z domów, gdzie miał przebywać Wael Mahmoud Said Bitar - terrorysta odpowiedzialny za przygotowanie zamachu bombowego w 2008 roku, w którym zginęła Izraelka. Na nieszczęście Amra Qawasme, żołnierze w zamieszaniu pomylili drzwi i wpadli do nie tego mieszkania.

Mężczyzna zginął od strzałów w głowę i klatkę piersiową. Komandosi szybko wycofali się z budynku, pozostawiając za sobą ciało i łuski od pocisków. Kilka godzin później izraelska armia przyznała się do błędu. - Niestety podczas jednej z naszych operacji zginął mężczyzna nie związany z terroryzmem - poinformował izraelski generał Nitsan Alon.

Wiadomość o pomyłkowym zastrzeleniu 65-latka wzburzyła tysiące Palestyńczyków. Tłumy modliły się przed ciałem mężczyzny wystawionym w jednym z meczetów w Hebronie. W kondukcie pogrzebowym brały udział tysiące ludzi, skandujących anty-izraelskie hasła.

Źródło: Reuters