Przemysł zbrojeniowy Izraela stał się jednym z dwóch globalnych potentatów w dziedzinie samolotów bezzałogowych. Jest to bardzo intratne zajęcie. W ostatnich latach izraelskie firmy zarobiły na ich sprzedaży ponad 4,5 miliarda dolarów.
Pole do rozwoju pozostaje bardzo duże. Jak szacuje Joseph Weiss z firmy Israel Aerospace Industries, jednego z dwóch głównych izraelskich producentów dronów, rynek na takie maszyny może być wart 15 miliardów dolarów w ciągu dekady.
Specjalność Izraelczyków
Dzięki konsekwentnemu rozwojowi od kilku dekad izraelskie firmy są teraz w stanie dostarczyć całe "rodziny" bezzałogowoców, od tych miniaturowych, po te wielkości sporego samolotu. Szeroka oferta to jeden z głównych atutów Izraelczyków. Kolejny atut to otwartość do robienia interesów. Rywale Izraelczyków na tym rynku, czyli firmy amerykańskie, są często ograniczane ingerencją swojego wojska i polityków, którzy blokują eksport części sprzętu. Izraelczycy nie mają tego problemu. Ich maszyny trafiły już do ponad 20 krajów i stanowią 40 procent ich sprzedaży na rynku międzynarodowym. Siłą izraelskich maszyn jest też to, że zostały szeroko przetestowane w warunkach bojowych. Drony w barwach izraelskiego wojska nieustannie śledzą i atakują cele chociażby w Strefie Gazy. Dla Palestyńczyków stały się przez to synonimem zła. - Te samoloty są dziełem doświadczeń na nieszczęściach ludzi w Palestynie. Mamy setki dzieci bez nóg i rak dzięki takim samolotom - mówi Khalid Elani. Sprzedaże na pewno nie ustaną. Jednym z zainteresowanych jest polskie wojsko, które prowadzi obecnie postępowanie, którego finałem ma być nabycie całej floty bezzałogowców.
Autor: mk/ja / Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24