Izrael. Protesty przeciwko zmianom w sądownictwie. Demonstranci próbowali zakłócić podróż premiera

Źródło:
Reuters, tvn24.pl

Izraelczycy protestujący przeciwko forsowanym przez władzę zmianom w sądownictwie. W czwartek obywatele zebrali się na głównym lotnisku w kraju, próbując zakłócić zagraniczną podróż premiera Benjamina Netanjahu do Rzymu, a także wizytę sekretarza obrony USA Lloyda Austina w Izraelu.

Kolumny samochodów z niebiesko-białymi flagami narodowymi Izraela wypełniły w czwartek autostradę na trasie Tel Awiw-Jerozolima i ruszyły w kierunku głównego terminalu lotniska Ben Guriona. Niektóre lokalne media podały, że Netanjahu i jego otoczenie ominęli korki, przybywając na lotnisko wczesnym rankiem. Inni spekulowali, że na lotnisko premier mógł dotrzeć za pomocą śmigłowca.

Ludzie z otoczenia premiera Netanjahu nie ujawnili miejsca pobytu premiera, który po południu miał wyjechać na dwudniową wizytę do Rzymu po pospiesznie zorganizowanym powitaniu szefa Pentagonu Lloyda Austina, który wylądował na lotnisku w południe.

Sekretarz obrony USA i szef Pentagonu Lloyd Austin, który odbywa podróż w regionie, miał przyjechać do Izraela w środę, ale przełożył wizytę z uwagi na eskalację protestów i przeniósł swoje spotkania do miejsca w pobliżu lotniska Ben Guriona, biorąc pod uwagę obawy, że demonstracje mogą utrudnić mu dotarcie do ministerstwa obrony w Tel Awiwie.

Celem Austina ma być przekazanie obaw Stanów Zjednoczonych, że eskalacja napięć na Zachodnim Brzegu może odwrócić uwagę Izraela od amerykańskich wysiłków na rzecz przeciwdziałania Iranowi.

Tym lotniskiem dostarczano pomoc dla ofiar trzęsienia ziemi. Media: izraelski nalot uszkodził pas startowy

Izraelska policja poinformowała, że trzech palestyńskich członków Islamskiego Dżihadu zostało zastrzelonych w czwartek rano przez siły izraelskie na północy Zachodniego Brzegu podczas próby aresztowania. Od początku roku siły izraelskie zabiły ponad 70 Palestyńczyków, w tym bojowników i cywilów. W tym samym okresie Palestyńczycy zabili 13 Izraelczyków.

"Dzień oporu" przynosi zakłócenia w działaniu największego lotniska w kraju

- Nikt nie powiedział, żeby nie protestować - powiedział dziennikarzom minister policji Itamar Ben-Gvir na lotnisku, gdzie koordynował zabezpieczenie podróży premiera oraz demonstracji. - Ale to nie jest w porządku, nie jest właściwe rujnowanie życia 70 tysięcy ludzi - dodał. Miał prawdopodobnie na myśli ludzi, którzy utknęli w korkach, a także podróżujących przez lotnisko Ben Guriona, którego rzecznik przekazał, że spodziewana liczba pasażerów w czwartek wyniesie 65 tysięcy.

W wiadomości rozesłanej przez aplikację WhatsApp organizatorzy protestu wezwali podróżujących samolotami do wcześniejszej odprawy: "Próbujemy zrównoważyć nasze pragnienie wstrząśnięcia krajem z koniecznością umożliwienia ludziom dotarcia do ich miejsc docelowych".

Organizatorzy protestów wezwali do jeszcze większych zakłóceń w całym kraju podczas tzw. "dnia oporu" przeciwko reformom, które, jak się obawiają, podporządkują Sąd Najwyższy Izraela władzy wykonawczej i sprzyjają korupcji.

W Jerozolimie grupa protestujących użyła worków z piaskiem i drutów kolczastych do zabarykadowania biur Kohelet Policy Forum, think tanku, który opowiadał się za reformami proponowanymi przez rząd.

Kontrowersyjna reforma sądownictwa

Wzbudzający ogromne emocje plan zmian w systemie sądownictwa został zaproponowany w styczniu przez gabinet koalicyjny premiera Benjamina Netanjahu. Projekt reformy wymiaru sprawiedliwości zakłada między innymi zwiększenie kontroli rządu nad procesem wyborów sędziów Sądu Najwyższego, a także możliwość uchylania orzeczeń tego sądu większością 61 głosów w 120-osobowym Knesecie (parlamencie).

Krytycy twierdzą, że wprowadzenie w życie proponowanych zmian znacznie osłabi niezawisłość izraelskiego sądownictwa. Podkreślają, że Izrael nie posiada konstytucji, a izraelski parlament składa się wyłącznie z jednej izby, kontrolowanej przez koalicję rządową.

Ostrzegając, że kraj znajduje się na krawędzi "konstytucyjnego i społecznego kryzysu", prezydent Izaak Herzog, którego rola jest w dużej mierze ceremonialna (rzeczywista władza państwowa znajduje się w rękach premiera), próbuje wypracować kompromis w sprawie zmian w sądownictwie. 

Dwóch izraelskich profesorów prawa, Yuval Elbashan i Daniel Friedman, zaprezentowało w tym tygodniu propozycję kompromisu. Sekretarz gabinetu Netanjahu i dwóch ministrów pozytywnie odnieśli się do pomysłu. Przywódcy opozycji przekazali natomiast, że nie zgodzą się na propozycję, dopóki Netanjahu nie zatrzyma procesu głosowania nad obecnym kształtem zmian.

"Zwolnijcie trochę"

Plan reformy, choć nie został jeszcze formalnie ujęty w formie projektu ustawy, już wpłynął na kurs izraelskiej waluty - szekla. Wzbudził także niepokój niektórych zachodnich sojuszników, którzy zasygnalizowali zaniepokojenie potencjalnym wpływem proponowanych zmian na stan izraelskiej demokracji - pisze Reuters.

- Zwolnijcie trochę, przeprowadźcie szerokie rozmowy, spróbujcie zbudować jakiś konsensus - apelował 28 lutego ambasador USA Tom Nides na konferencji Instytutu Studiów nad Bezpieczeństwem Narodowym Uniwersytetu w Tel Awiwie.

Netanjahu, na którym ciążą zarzuty korupcyjne, twierdzi, że zmiany przywrócą równowagę między rodzajami władzy i pobudzą biznes. Ekonomiści i eksperci prawni są jednak zdania, że reforma doprowadzi do izolacji Izraela i poważnie odbije się na gospodarce kraju.

Autorka/Autor:ks/kab

Źródło: Reuters, tvn24.pl