"Mam głęboką nadzieję, że aneksja Zachodniego Brzegu Jordanu nie dojdzie do skutku, jeśli tak się jednak stanie, Wielka Brytania nie uzna żadnych zmian granic z 1967 roku, z wyjątkiem tych uzgodnionych między obiema stronami" - oświadczył brytyjski premier Boris Johnson na łamach dziennika "Jediot Achronot". Mimo wcześniejszych zapowiedzi premiera Benjamina Netanjahu w środę prawdopodobnie nie zapadnie decyzja w tej sprawie - poinformował szef izraelskiej dyplomacji Gabi Aszkenazi.
- Wydaje mi się, że to nie stanie się dzisiaj. Sądzę, że nic dziś nie będzie - oświadczył w środę rano Gabi Aszkenazi pytany przez izraelskie radio wojskowe o kwestię aneksji Zachodniego Brzegu.
1 lipca jest pierwszym dniem, kiedy w myśl umowy koalicyjnej między Likudem premiera Netanjahu i Biało-Niebieskimi, do których należy Aszkenazi, sprawa aneksji mogła zostać poruszona. Już wcześniej premier zapowiadał, że właśnie wtedy dokona aneksji pierwszej części ziem, rozciągając suwerenność Izraela nad ponad 120 żydowskimi osiedlami leżącymi na terenach Zachodniego Brzegu. Jednak we wtorek, po dyskusjach z wysłannikiem USA Avim Berkowitzem oraz amerykańskim ambasadorem Davidem Friedmanem, Netanjahu stwierdził, że rozmowy na ten temat będą trwały kilka dni.
Według doniesień izraelskich mediów, przedstawiciele Stanów Zjednoczonych mieli wywierać nacisk na władze Izraela, by równocześnie z aneksją ziem zrekompensowano stratę Palestyńczykom, oddając im kontrolę nad innymi terytoriami.
Palestyńczycy protestują przeciwko aneksji jakielkolwiek częsci Zachodniego Brzegu. Z kolei żydowscy osadnicy domagają się przyłączenia całości tego regionu do Izraela i sprzeciwiają się pomysłom, by anektować tylko jego część.
Boris Johnson: mam głęboką nadzieję, że aneksja nie dojdzie do skutku
W środę na łamach dziennika "Jediot Achronot" opublikowano artykuł autorstwa premiera Wielkiej Brytanii Borisa Johnsona, skierowany do izraelskiej opinii publicznej. Szef brytyjskiego rządu podkreśla w nim, że aneksja części Zachodniego Brzegu Jordanu narusza prawo międzynarodowe i jest sprzeczna z interesami Izraela.
"Jako wieloletni przyjaciel, fan i zwolennik Izraela obawiam się, że propozycje (aneksji terytorium palestyńskiego - red.) nie osiągną celu, jakim jest zabezpieczenie granic Izraela, a także będą sprzeczne z jego długofalowymi interesami" - pisze Johnson.
"Mam głęboką nadzieję, że aneksja nie dojdzie do skutku, jeśli tak się jednak stanie, Wielka Brytania nie uzna żadnych zmian granic z 1967 roku, z wyjątkiem tych uzgodnionych między obiema stronami" - podkreśla.
Johnson opisuje siebie w artykule jako "zagorzałego obrońcę Izraela", przekonując, że "jest niewiele celów bliższych mojemu sercu niż zapewnienie obywatelom Izraela ochrony przed zagrożeniem terroryzmem i podżeganiem antysemickim". Zwraca jednak uwagę, że "aneksja zagrozi postępom Izraela w poprawie stosunków ze światem arabskim i muzułmańskim".
"Podobnie jak wielu Izraelczyków, jestem sfrustrowany tym, że rozmowy pokojowe zakończyły się niepowodzeniem" - przyznaje Johnson. "Nadal uważam, że jedynym sposobem na osiągnięcie prawdziwego bezpieczeństwa dla Izraela, ojczyzny narodu żydowskiego, jest rozwiązanie, które zapewnia sprawiedliwość i bezpieczeństwo zarówno Izraelczykom, jak i Palestyńczykom" - zaznacza brytyjski premier. "Jedynym sposobem, w jaki możemy to osiągnąć, jest powrót obu stron do stołu negocjacyjnego. To musi być nasz cel. Aneksja tylko nas od niego oddali" - konkluduje.
Artykuł opublikowano w dniu, na który izraelski rząd zaplanował podjęcie decyzji co do aneksji około 130 osiedli i Doliny Jordanu, czyli około 30 proc. Zachodniego Brzegu.
Przeciwko aneksji wypowiedzieli się również m.in. sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres, Unia Europejska i Liga Arabska.
Źródło: PAP