Izrael złożył kondolencje Stanom Zjednoczonym z powodu śmierci czterech Amerykanów podczas ataku na konsulat USA w Libii. Zamieszki wywołał obraźliwy dla islamu film zrealizowany w USA. Izraelskie MSZ odcięło się od związków z twórcą filmu.
- Dziś znów poczuliśmy uderzenie terroryzmu, które przyniosło tragiczną śmierć amerykańskiego ambasadora w Libii i trzech pracowników amerykańskiego konsulatu w Bengazi. Naród izraelski łączy się w bólu z narodem amerykańskim - oświadczył premier Benjamin Netanjahu w wydanym komunikacie.
We wtorek uzbrojeni manifestanci zaatakowali konsulat amerykański w Bengazi na znak protestu przeciwko filmowi zrealizowanemu w USA, który według nich obraża islam, a w szczególności proroka Mahometa. Zginął ambasador USA Christopher Stevens oraz trzech innych Amerykanów z personelu dyplomatycznego.
Odcinają się od filmu Rzecznik izraelskiego MSZ Jigal Palmor zaprzeczył w środę jakimkolwiek związkom Izraela z twórcą filmu, Samem Bacilem, który twierdzi, że jest izraelskim Żydem. Palmor ostro skrytykował film, mówiąc, że przedstawia "nietolerancję, której nie można akceptować". - Nie zrobił tego dla nas, ani w porozumieniu z nami, ani przy użyciu żadnego kanału związanego z izraelskimi instytucjami. Jest wolnym strzelcem, który nie reprezentuje nikogo poza samym sobą - odciął się Palmor od autora filmu w wypowiedzi dla AFP.
Obraźliwy film Film "Innocence of Muslims" (Niewinność muzułmanów) przedstawia Mahometa jako oszusta i nieodpowiedzialnego kobieciarza, który aprobował molestowanie seksualne dzieci. Jego 54-letni reżyser mieszka w Kalifornii. Udzielając we wtorek wywiadu podkreślał, że jego film był z założenia prowokacyjną deklaracją polityczną potępiającą islam. W wypowiedzi dla "Wall Street Journal" Bacile porównał islam do "raka" i stwierdził, że jest to religia nienawiści. Twierdzi, że produkcję filmu sfinansowano z pomocą ponad 100 żydowskich sponsorów.
Autor: mtom / Źródło: PAP