"Wstępna odpowiedź" Hezbollahu po śmierci jednego z przywódców Hamasu, Izrael rewanżuje się nalotami

Źródło:
PAP

Hezbollah ostrzelał w sobotni poranek północne tereny Izraela. Ostrzał ma być "wstępną odpowiedzią na zamordowanie wielkiego szejka Saleh al-Arouri" , jednego z przywódców Hamasu. Izraelskie wojsko przeprowadziło z kolei serię nalotów na pozycje Hezbollahu w Libanie.

Izraelskie Siły Obronne (Cahal) przeprowadziły w sobotę serię nalotów na pozycje Hezbollahu w Libanie, w tym na jego infrastrukturę i punkty, z których Izrael atakowany był pociskami rakietowymi. Wcześniej Hezbollah przekazał, że ostrzelał północne tereny państwa żydowskiego 62 rakietami.

Times of Israel podaje, że syreny alarmowe odezwały się w sobotę rano w 90 izraelskich gminach położonych w pobliżu granicy z Libanem, a ostrzeżenia dotyczyły nadlatujących rakiet i dronów. Hezbollah utrzymuje, że jego rakiety trafiły w bazę obserwacyjną izraelskiej armii.

Cahal poinformował wcześniej, że północne terytoria Izraela znalazły się pod silnym ostrzałem z Libanu, skąd wspierany przez Iran Hezbollah zaatakował około 40 pociskami rakietowymi. Na razie nie ma informacji o ofiarach śmiertelnych. Hezbollah wydał komunikat, w którym przekazał, że sobotni ostrzał jest "wstępną odpowiedzią na zamordowanie wielkiego szejka Saleh al-Arouri".

Zobacz również: Hezbollah grozi Izraelowi. Sytuacja na Bliskim Wschodzie coraz bardziej się zaognia

Al-Arouri, jeden z przywódców Hamasu, zginął we wtorek w ataku Izraela na przedmieścia Bejrutu. W piątek przywódca Hezbollahu Hasan Nasrallah powiedział w wystąpieniu telewizyjnym, że zabicie al-Arouriego "nie pozostanie bez odpowiedzi".

"Historyczna okazja" dla Libanu

Trwająca od początku wojny Izraela z Hamasem wymiana ognia na granicy libańsko-izraelskiej jest dla Libanu "historyczną okazją" do odzyskania jego terytoriów okupowanych przez państwo żydowskie - powiedział szef Hezbollahu, który jest zarówno potężną organizacją bojową, jak i szyicką partią polityczną, mającą bardzo duże wpływy w Libanie.

Rosną obawy, że wojna Izraela z Hamasem może rozlać się na cały Bliski Wschód, a wymiana ognia na granicy izraelsko-libańskiej otworzy kolejny front tej wojny, co sprawiło, że do regionu udał się w trybie pilnym z kolejną już wizytą sekretarz stanu USA Antony Blinken - komentuje Associated Press.

Czytaj również: Czy Bliski Wschód ogarnie szerszy konflikt? "Szanse wzrosły"

Szef amerykańskiej dyplomacji rozpoczął tę podróż od rozmów z prezydentem Turcji Recepem Tayyipem Erdoganem i ministrem spraw zagranicznych Hakanem Fidanem. Jak ocenia AP, skalę trudności tej misji Blinkena podkreślają właśnie ataki Hezbollahu i jego groźby, że jest to dopiero początek zemsty za śmierć al-Arouriego.

Arouri miał być pomysłodawcą "potopu Al-Aksa", jak Hamas nazwał masakrę z 7 października dokonaną w Izraelu. Miał też pełnić funkcję wiceprzewodniczącego biura politycznego Hamasu i odpowiadać za ataki terrorystyczne na Zachodnim Brzegu.

Autorka/Autor:ks

Źródło: PAP