W sobotnią noc w Jerozolimie doszło do kilku ataków przeprowadzonych przez Izraelczyków i Palestyńczyków, których ofiarami stali się zarówno żydzi jak i muzułmanie. W najtragiczniejszym z nich Palestyńczyk zadźgał nożem dwóch żydów odwiedzających centrum Starego Miasta. Do tego ataku doszło kilka godzin po wystosowaniu apelu przez jednego z liderów Hamasu, w którym wezwał on do "chwycenia za broń" przeciwko "kolonizatorom".
Podzielona między żydów i muzułmanów Jerozolima w sobotę była niespokojnym miejscem. W ostatnich tygodniach napięcie wokół leżącego w jej wschodniej części Wzgórza Świątynnego bardzo wzrosło i w sobotę doszło tam do najpoważniejszego od września ataku.
Zabójstwo, atak i zamieszki
Jak przekazały miejscowe władze, ok. godz. 21.00 do grupy żydów odwiedzających synagogę w pobliżu Wzgórza Świątynnego podszedł w tłumie Palestyńczyk. Wyciągnął nóż, zabił dwóch mężczyzn, ciężko ranił żonę jednego z nich i lekko ranił trzymane przez nią niemowlę. Po chwili napastnik został zabity przez izraelską policję, której funkcjonariusze znajdowali się w okolicy. Na miejsce przybył oddział wojska i zamknięto dużą część Starego Miasta.
Po tym ataku w izraelskich mediach, m.in. w dzienniku "The Times of Israel" zasugerowano, że może to oznaczać początek kolejnego palestyńskiego powstania - tzw. intifady. Kilka godzin wcześniej jeden z liderów radykalnego Hamasu Mahmud Zahar wezwał bowiem Palestyńczyków, "by chwycili za broń" na okupowanym przez Izrael Zachodnim Brzegu i w Jerozolimie w celu obrony świętego m.in. dla muzułmanów Wzgórza Świątynnego, które we wzmożonym stopniu odwiedzali ostatnio żydzi.
Zabójstwo dokonane wieczorem nie było jednak jedyną tragedią mającą miejsce tego dnia w Jerozolimie Wschodniej. Po południu grupa młodych Izraelczyków zaatakowała palestyńskiego kierowcę taksówki. Ten, broniąc się przed atakiem, zaczął uciekać samochodem i potrącił pieszego.
W części miasta administracyjnie podlegającej Zachodniemu Brzegowi Jordanu, kilkadziesiąt minut po ataku nożownika starły się też ze sobą grupy młodych Izraelczyków i Palestyńczyków. Doszło do bijatyki. Policja zatrzymała w sumie osiem osób - działaczy jednej z radykalnych, żydowskich organizacji, której członkowie najprawdopodobniej sprowokowali bójkę. Mieli to zrobić wznosząc w stronę Palestyńczyków okrzyki "śmierć Arabom!" - pisze "The Times of Israel".
W niedzielę nad ranem gazeta poinformowała w swoim internetowym serwisie, że przed świtem doszło do jeszcze jednego ataku z użyciem noża. Napastnik będący najprawdopodobniej Palestyńczykiem kilka razy ranił izraelskiego nastolatka. Według służby bezpieczeństwa, również on został zastrzelony.
Trzecia intifada?
W innych miastach na Zachodnim Brzegu też było niebezpiecznie. Na przedmieściach Hebronu grupa Palestyńczyków zaatakowała Araba - obywatela Izraela - biorąc go za żyda. Mężczyzna wezwał policję i pogotowie. Gdy przyjechała po niego karetka, została obrzucona kamieniami przez napastników. W odpowiedzi policjanci i wojskowi, którzy pojawili się na miejscu chwilę później, ruszyli w pogoń za Palestyńczykami. Na jeden z wojskowych jeepów spadł koktajl Mołotowa.
Izraelczycy boją się palestyńskiego powstania, bo wiele wskazuje na to, że intifada za główne pole walki obrałaby sobie właśnie Wzgórze Świątynne. Jest ono częstą sceną zamieszek, a kwestię przyszłości znajdujących się tam obiektów sakralnych uważa się za kluczową dla uregulowania konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Wzgórze kryje pozostałości obu żydowskich świątyń z czasów biblijnych, natomiast dla muzułmanów jest miejscem, z którego Mahomet odbył podróż do nieba.
W niedzielę premier Benjamin Netanjahu ma zwołać naradę z szefami sił bezpieczeństwa w celu oceny sytuacji a w poniedziałek ma się odbyć specjalne posiedzenie gabinetu poświęcone tej sprawie.
Palestyńczycy chcą we Wschodniej Jerozolimie, na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy, czyli na terenach, które Izrael zajął w rezultacie wojny z 1967 r., założyć własne państwo. Izrael wyklucza taką możliwość, zgadzając się jedynie na ewentualne rozszerzenie autonomii. Rozmowy pokojowe załamały się w 2014 roku.
Autor: adso/tr / Źródło: Times of Israel, Reuters, PAP