Na listach wyborczych w jutrzejszych wyborach parlamentarnych na Islandii znalazło się kilku Polaków. W tym kraju Polacy stanowią największą grupę migrantów - sześć procent całej populacji. Rozpisanie wyborów do Althingu, który jest najstarszym parlamentem na świecie, było konieczne po niedawnym rozpadzie koalicji rządzącej.
W sobotę na Islandii odbędą się przedterminowe wybory parlamentarnej, których rozpisanie było konieczne po rozpadzie koalicji rządzącej. Według kalendarza wyborczego, Islandczycy mieli do urn pójść dopiero jesienią przyszłego roku.
Mieszkańcy tego nordyckiego państwa wybiorą 63 przedstawicieli do najstarszego na świecie parlamentu - jednoizbowego Althingu z 930 roku. Sondaże dają zwycięstwo opozycyjnemu socjaldemokratycznemu Sojuszowi, który według nich może liczyć na około 22 proc. poparcia.
Drugi wynik (18 proc.) zajmuje również będąca w opozycji liberalna i proeuropejska partia Odrodzenie. Dopiero na trzecim miejscu (z 14 proc.) jest ugrupowanie urzędującego premiera Bjarniego Benediktssona - centroprawicowa Partia Niepodległości.
Jej dwaj koalicjanci: prawicowa Partia Postępu oraz lewicowy Sojusz Czerwono-Zielony mogą nie przekroczyć 5-procentowego progu i w ogóle nie zdobyć mandatów.
Rządowa koalicja się rozpadła. W tle spory o migrację, wieloryby czy zasoby naturalne
Trójpartyjna, egzotyczna koalicja rządziła Islandią od 2017 roku. Rząd podał się do dymisji w październiku na skutek wewnętrznych nieporozumień, m.in. na tle polityki migracyjnej, prawa do korzystania z zasobów naturalnych oraz sporu o wydanie pozwolenia na połów wielorybów.
Jest niemal pewne, że prowadzący w sondażach Sojusz będzie musiał utworzyć koalicję z innymi siłami politycznymi. Do parlamentu mogą wejść jeszcze Partia Centrum, Partia Ludowa, Socjaliści oraz Partia Piratów. Popularność opozycji wynika przede wszystkim z krytyki liberalnej polityki gospodarczej rządu. Sojusz obiecuje poprawę dostępności do służby zdrowia oraz tanich mieszkań. Rozwój turystyki znacznie zwiększył ceny nieruchomości.
Premier Benediktsson, pytany pod koniec października o przyszłość Islandii po wyborach, odparł, że wierzy, iż w nowym parlamencie centroprawicowe partie jednak będą miały większość mimo spadku poparcia dla jego własnego ugrupowania.
Polityk liczy, że dzięki temu restrykcyjna polityka migracyjna zostanie utrzymana. - Aby być otwartym państwem, musimy najpierw mieć pewność, że sprosta temu nasza infrastruktura, na przykład szkolnictwo - ocenił Benediktsson.
Dodał, że kwestia ograniczeń nie dotyczy Polaków, którzy "przyczynili i przyczyniają się do wzrostu zasobności Islandii".
Polacy na listach wyborczych
Na Islandii Polacy stanowią największą grupę narodową (ok. 23 tys., czyli sześć procent całej populacji). Kilku Polaków znalazło się na listach wyborczych różnych partii w sobotnich wyborach.
Aby wystartować w wyborach oraz mieć prawo do głosowania, należy posiadać islandzkie obywatelstwo. Największe szanse na zdobycie mandatu ma startujący z Odrodzenia były parlamentarzysta Althingu oraz przewodniczący Rady Reykjaviku Paweł Bartoszek.
Na liście Partii Ludowej jest nauczycielka języka polskiego i islandzkiego, nagrodzona tytułem Reykjaviczanki Roku 2024 Marta Wieczorek, a Partię Piratów reprezentuje zaangażowana w obronę praw imigrantów Joanna Wiktoria Ginter.
Lokale do głosowania otwarte będą od godz. 9 lokalnego czasu do 22 (od 8 do 21 czasu polskiego). Głosowanie przedterminowe trwa od 7 listopada. Islandzka Państwowa Komisja Wyborcza spodziewa się, że złe warunki atmosferyczne mogą utrudnić głosowanie w niektórych punktach.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock