Ciężko uzbrojeni islamscy ekstremiści, przetrzymujący na polu gazowym Amenas na wschodzie Algierii 41 zakładników, w tym cudzoziemców, odparli szturm algierskiej armii - podała w środę wieczorem mauretańska agencja informacyjna ANI. Islamiści żądają zakończenia francuskich operacji wojskowych w Mali.
Powołując się na źródła w powiązanym z Al-Kaidą ugrupowaniu ANI donosi, że doszło do wymiany ognia z algierskimi żołnierzami. Siły algierskie zmuszono do odwrotu.
Islamiści strzelają
Źródła dodają, że porywacze uzbrojeni są zarówno w broń lekką, jak i ciężką, w swym arsenale mają m.in. moździerze oraz pociski przeciwlotnicze.
Mauretańskie media cytują też rzecznika islamistów, który powiedział im, że wśród 41 uprowadzonych są obywatele USA, Francji, Wielkiej Brytanii, Norwegii i Japonii.
Agencja Reutera podała, że w ataku zginęły trzy osoby, w tym Brytyjczyk i Francuz.
- Władze algierskie nie będą spełniać próśb terrorystów. Nie będziemy z nimi negocjować - zapowiedział minister spraw wewnętrznych Algierii Daho Ould Kabila.
Zakładnicy różnych narodowości
- Wśród zakładników przetrzymywanych przez islamskich terrorystów jest 13 Norwegów - podał w środę premier tego kraju Jens Stoltenberg.
Stoltenberg powiedział, że norwescy zakładnicy pracowali dla firmy Statoil. - Poprosiliśmy Algierskie władze, by postawiły życie zakładników ponad wszystko - dodał na wspólnej konferencji z premierem minister spraw zagranicznych tego kraju Espen Barth Eide.
Także Stany Zjednoczone potwierdziły, że wśród zakładników są amerykańscy obywatele. Amerykański Departament Stanu poinformował, że szefowa dyplomacji Hillary Clinton rozmawiała przez telefon z premierem Algierii o incydencie. Strona amerykańska nie chciała jednak ujawniać żadnych szczegółów ze względu na dobro zakładników.
W Wielkiej Brytanii w związku z sytuacją w Algierii po południu zebrał się sztab antykryzysowy "COBRA". Jego rolą jest koordynowanie działań różnych agend rządowych i resortów w reakcji na kryzys w kraju lub za granicą, jeśli ma reperkusje dla Wielkiej Brytanii. Obradom zwykle przewodniczy premier. Brytyjski MSZ powołał dwie ekipy - polityczną i konsularną. Brytyjska ambasada w Algierze jest w stałym kontakcie z tamtejszymi władzami.
Prezydent Francji Francois Hollande poinformował, że jest w stałym kontakcie z algierskimi władzami. - Na razie nie ma informacji na temat liczby osób przetrzymywanych przez islamistów - dodał.
Biały Dom "monitoruje sytuację" i również jest w kontakcie z władzami Algierii oraz "partnerami w regionie" - powiedział rzecznik amerykańskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego Tommy Vietor.
Zemsta za Mali
Islamiści zażądali zakończenia francuskich operacji wojskowych w Mali oraz uwolnienia 100 islamistów przebywających w algierskich więzieniach. Chcą też, by więźniowie ci zostali wysłani na północ Mali.
Według przedstawiciela islamistów operacja była reakcją "na jawną interwencję Algierii, która zezwoliła francuskiemu lotnictwu na wykorzystywanie swojej przestrzeni powietrznej podczas nalotów na północ Mali".
Według mauretańskiej agencji ANI, bojownicy twierdzą, że próba odbicia zagranicznych zakładników "zakończyłaby się tragicznie". Jeden z porywaczy powiedział agencji, że wokół miejsca, w którym przetrzymywani są cudzoziemcy, umieszczono miny. Algierska agencja APS podała, że uwolniono Algierczyków, którzy byli wśród zakładników. Nie jest znana liczba zwolnionych osób.
Zaatakowali o świcie
Dwa mauretańskie serwisy informacyjne podają, że ich informator jest członkiem grupy islamistycznej utworzonej niedawno przez Mochtara Belmoktara, jednego z dawnych szefów Al-Kaidy Islamskiego Maghrebu (AQMI).
Grupa ta w liczbie około 60 ludzi w środę o świcie zaatakowała pole gazowe w Tigantourine, ok. 40 km od Ajn Amnas, które jest eksploatowane przez państwową firmę Sonatrach, brytyjski koncern BP i norweski Statoil. Jest to trzecie co do wielkości pole gazowe w Algierii. Jak podaje brytyjski koncern naftowy BP, uzbrojeni napastnicy wciąż okupują te obiekty. Według BP pole Amenas zostało wyłączone z użycia.
Przedstawiciel władz algierskich mówił, że napastnicy pochodzili z sąsiedniego Mali, gdzie od 11 stycznia trwa interwencja wojsk francuskich przeciwko islamskim rebeliantom kontrolującym północ kraju.
Autor: MON/rs/k / Źródło: PAP, Reuters