Akceptacja Traktatu z Lizbony? Dublin nie widzi innej możliwości, jak tylko w drodze narodowego referendum. Irlandzki minister ds. europejskich mówi, że głosowanie jest nieuniknione. Data referendum na razie nie padła.
Zanim jednak Irlandczycy dostaną kolejną możliwość wypowiedzenia się w sprawie Traktatu, ich rząd musi wynegocjować warunki z UE. - Na grudniowym posiedzeniu Rady Europejskiej, Dublin zaproponuje więc "mapę drogową" rozmów z Brukselą - powiedział czeskiej agencji prasowej CTK irlandzki minister ds. europejskich Dick Roche.
Irlandczycy jako jedyny kraj unijny mieli możliwość przyjąć Traktat z Lizbony w bezpośrednim głosowaniu. Tak bowiem wymaga konstytucja kraju. Jednak w czerwcu powiedzieli dokumentowi "nie" i zahamowali proces jego ratyfikacji.
Teraz Roche zdaje się przesądzić inną kwestię: nie będzie zmian w ustawie zasadniczej Irlandii, które miałyby scedować odpowiedzialność za przyjęcie Traktatu na parlament.
Kolejny rok to rozmowy
Datę kolejnego referendum Dublin wyznaczy dopiero po porozumieniu z UE. Według Roche'a proces potrwa nie dłużej, niż rok.
Negocjacje będą zatem toczyły się głównie za przewodnictwa Czeskiej Republiki, której prezydent Vaclav Klaus jest najpoważniejszym oponentem Traktatu.
Co w agendzie rozmów?
Będzie mowa o proponowanej w Traktacie organizacji Komisji Europejskiej. Irlandia obstaje przy zasadzie: jeden kraj równa się jeden komisarz. Z kolei Traktat Lizboński przewiduje zmniejszenie składu Komisji Europejskiej z początkiem 2014 roku i obsadzanie stanowisk komisarzy na zasadzie rotacji.
Dla uważanej za jednego z najbardziej konserwatywnych członków UE Irlandii ważne będą także ustalenia w sferze światopoglądowej, ale też w obszarze europejskiej polityki bezpieczeństwa i obrony. Dublin chce mieć pewność, że UE będzie szanować zasadę neutralności kraju.
Źródło: PAP