Irańczycy od wtorku mogą zgłaszać chęć kandydowania w czerwcowych wyborach prezydenckich. Dla władz kraju, które liczą na wysoką frekwencję, zbliżające się głosowanie będzie referendum w sprawie radzenia sobie z kryzysami ekonomicznymi i politycznymi.
Rejestracja kandydatów w wyborach prezydenckich, które mają się odbyć 18 czerwca, potrwa pięć dni. Następnie zgłoszone osoby zostaną wyselekcjonowane pod kątem ich politycznych i religijnych kwalifikacji przez Radę Strażników. W poprzednich latach organ ten odrzucał kandydatury osób o umiarkowanych poglądach. Chociaż prezydent w Iranie stoi na czele rządu, to najwyższa władza w tym teokratycznym państwie leży w rękach Najwyższego Przywódcy, którym od 1989 roku jest ajatollah Ali Chamenei.
Według irańskich mediów swoją kandydaturę ma ogłosić prominentny duchowny Ebrahim Raisi. Swoją kandydaturę zgłosił już Saeed Mohammad, były prezes konsorcjum budowlanego, którego właścicielem jest Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej. Zapowiedział on jednak, że wycofa się z wyborów, jeżeli Raisi potwierdzi chęć startu.
Obecny prezydent Hasan Rowhani, pragmatyczny polityk, którego rząd bierze obecnie udział w rozmowach ze światowymi mocarstwami, w celu powrotu do porozumienia nuklearnego z 2015 roku, nie może ubiegać się o kolejną kadencję. Polityk sprawuje urząd od ośmiu lat i wykorzystał limit dwóch kadencji.
Czerwcowe wybory mogą stanowić referendum nad działaniem władz w pogrążonym w kryzysie kraju. W Iranie rośnie niezadowolenie w związku z gwałtownym wzrostem cen konsumpcyjnych i wysokim wskaźnikiem bezrobocia. Irańska gospodarka została dotknięta przez amerykańskie sankcje, które nałożone zostały po tym, jak w 2018 roku USA pod wodzą Donalda Trumpa wycofało się z porozumienia nuklearnego z Iranem.
Źródło: PAP