Szyiccy bojownicy z organizacji Asaib al-Haq przekazali władzom Iraku ciało ostatniego Amerykanina, który zaginął w Iraku. Ahmed al-Taie zaginął w 2006 roku. Od lat władze USA starały się o informacje na temat żołnierza.
Jak pisze agencja Reutera, grupa Asaib al-Haq działała jako pośrednik w przekazaniu ciała. Jej przedstawiciel zaprzeczył, że miała ona cokolwiek wspólnego z uprowadzeniem i zabiciem żołnierza U.S. Army.
Związany z premierem Nurim al-Malikim polityk Sami al-Askari powiedział, że władze w Bagdadzie odzyskały ciało w ubiegłą środę i natychmiast przekazały je amerykańskiej ambasadzie. Przedstawiciele amerykańskiego Departamentu Obrony potwierdzili później, że rzeczywiście chodzi o zwłoki Ahmeda al-Taie. Ciało zidentyfikowano w Dover Air Force Base w Delaware.
- Nie mamy wiedzy na temat jakiejkolwiek umowy [między rządem a Asaib al-Haq - red.] która sprawiła, że szczątki oddano właśnie w tym momencie - powiedział Reuterowi proszący o zachowanie anonimowości przedstawiciel amerykańskiego Departamentu Stanu.
Zaginięcie i śmierć
Urodzony w 1965 roku w Iraku Amerykanin Ahmed al-Taie wstąpił do U.S. Army, by służyć jako tłumacz podczas inwazji na swoją starą ojczyznę. Zaginął w październiku 2006 roku, kiedy starał się odwiedzić swoją żonę w Bagdadzie.
W 2007 roku nieznana wcześniej grupa Brygady Ahel al-Beit opublikowała nagranie-dowód życia. Wtedy ostatni raz widziano żołnierza żywego. Jego późniejsze losy owiane są tajemnicą.
Pomiędzy inwazją na Irak w 2003 roku, a wycofaniem sił Stanów Zjednoczonych wraz z końcem ubiegłego roku zginęło prawie 4,5 tys. żołnierzy US Army.
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: U.S.Army