Iracki parlament przyjął w niedzielę rezolucję, która wzywa rząd do podjęcia działań zmierzających do zakończenia obecności w kraju wszystkich zagranicznych żołnierzy.
Parlament Iraku uchwalił rezolucję na nadzwyczajnej sesji, która odbyła się w niedzielę po południu. Zwołano ją po ataku przeprowadzonym w Bagdadzie przez amerykańskie siły w nocy z czwartku na piątek, w którym zginął irański generał Kasem Sulejmani. Premier Iraku Adil Abd al-Mahdi powiedział w niedzielę, że w piątek planował spotkać się z Sulejmanim.
Rezolucje parlamentarne nie są wiążące dla rządu. Premier zarekomendował wcześniej parlamentowi, by poczynił pilne kroki, zmierzające do zakończenia obecności zagranicznych żołnierzy w Iraku.
"Rząd Iraku musi podjąć działania, by zakończyć obecność wszystkich zagranicznych żołnierzy na irackiej ziemi i zabronić im wykorzystywania irackiego lądu, przestrzeni powietrznej i wód w jakimkolwiek celu" - podkreślono w dokumencie.
Przyjęta rezolucja głosi, że rząd powinien wycofać swoją prośbę o pomoc skierowaną do koalicji przewodzonej przez USA.
Jak pisze Reuters, w Iraku przebywa obecnie około pięciu tysięcy żołnierzy amerykańskich.
W Iraku i sąsiednich Jordanii, Katarze i Kuwejcie stacjonuje polski kontyngent liczący - zgodnie z postanowieniem prezydenta - do 350 osób.
As-Sadr: żołnierze USA powinni zostać wydaleni "w poniżający sposób"
Wpływowy szyicki duchowny Muktada as-Sadr, kierujący największym blokiem w irackim parlamencie ocenił, że przyjęta rezolucja to "słaba odpowiedź, niewystarczająca w stosunku do naruszenia przez Amerykę suwerenności Iraku i regionalnej eskalacji". Dodał, że porozumienie z USA o bezpieczeństwie powinno być natychmiast anulowane, ambasada USA powinna zostać zamknięta, a amerykańscy żołnierze wydaleni w "poniżający sposób". Wskazał, że komunikowanie się z rządem USA powinno podlegać karze.
- W końcu apeluję w szczególności do irackich grup oporu i grup poza Irakiem o natychmiastowe spotkanie i ogłoszenie utworzenia Międzynarodowych Legionów Oporu - dodał w przesłaniu adresowanym do parlamentu.
Koalicja pod wodzą USA zawiesiła misję szkoleniową dla sił irackich
Wcześniej w niedzielę walcząca z tzw. Państwem Islamskim międzynarodowa koalicja pod wodzą USA w Iraku ogłosiła zawieszenie działań szkoleniowych i wsparcia dla irackich sił bezpieczeństwa w związku z nalotami na bazy, w których stacjonują jej żołnierze. "Naszym nadrzędnym priorytetem jest ochrona wszystkich członków personelu koalicji, zaangażowanego w pokonanie Daesh (arabski akronim Państwa Islamskiego - red.). Wielokrotne ataki rakietowe w ciągu ostatnich dwóch miesięcy, przeprowadzone przez elementy z (proirańskiej milicji irackiej - red.) Kataib Hezbollah, spowodowały śmierć funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa Iraku i obywatela USA" - przekazano w oświadczeniu. "W wyniku tego jesteśmy teraz w pełni zaangażowani w ochronę irackich baz, w których stacjonują żołnierze koalicji. Ograniczyło to nasze zdolności do przeprowadzania szkoleń z partnerami i do wspierania ich operacji wymierzonych w Daesh i dlatego wstrzymaliśmy te działania" - dodano.
Napięcie w Iraku po ataku przeprowadzonym przez USA
Irak znalazł się w trudnym położeniu po przeprowadzonym przez Amerykanów ataku w Bagdadzie, w którym zginął jeden z najpotężniejszych irańskich generałów, Kasem Sulejmani. Iran zapowiedział odwet. Premier Iraku Adil Abd al-Mahdi nazwał zabicie Sulejmaniego aktem "amerykańskiej agresji" i złamaniem zasad, na jakich amerykańskie siły goszczone są w Iraku.
Muktada as-Sadr wezwał Irakijczyków, by "byli gotowi do obrony" po śmierci Sulejmaniego i Muhandisa. Ogłosił też, że reaktywuje oddziały swojej antyamerykańskiej milicji, która walczyła z siłami USA po obaleniu reżimu Saddama Husajna.
Autor: ads//kg / Źródło: reuters, pap
Źródło zdjęcia głównego: US Army