Służby bezpieczeństwa Iraku oraz Rządowa Komisja Praw Człowieka poinformowały, że co najmniej 27 osób zginęło w piątkowych protestach antyrządowych w stolicy i na południu kraju. Rannych jest 1800 osób.
Piątkowe demonstracje odbywały się głównie w Bagdadzie i w kilku prowincjach na południu kraju, kontrolowanych przez szyitów. Jak twierdzą przedstawiciele służb bezpieczeństwa, na które powołuje się agencja AP, większość ofiar śmiertelnych zginęła od pocisków z gazem łzawiącym, kul gumowych i ostrej amunicji.
"Chcemy tylko czterech rzeczy: pracy, wody, elektryczności i bezpieczeństwa. To wszystko, czego chcemy" - cytuje agencja Reutera demonstrantów, którzy wyszli na ulice niezadowoleni z prowadzonej dotychczas polityki władz.
Irakijczycy sprzeciwiają się korupcji rządzących, powszechnemu bezrobociu (bez pracy jest około 25 procent młodych ludzi) i zastojowi w ważnych inwestycjach. Władze są oskarżane o korupcję blokującą odbudowę kraju po latach konfliktów religijnych i wojnie z dżihadystyczną organizacją tak zwanego Państwa Islamskiego.
Część demonstrantów domaga się ustąpienia rządu premiera Adila Abd al-Mahdiego, który powstał jako gabinet technokratów.
Służby bezpieczeństwa otworzyły ogień
W piątek demonstranci próbowali przejść przez most prowadzący do silnie strzeżonej Zielonej Strefy w Bagdadzie, gdzie znajdują się budynki rządowe i ambasady, w tym placówka USA.
Domagali się lepszych usług publicznych pomimo obietnic złożonych przez premiera al-Mahdiego. Obiecał on w czwartek wieczorem, kiedy protestujący zaczynali się gromadzić w centrum stolicy, zmiany w swoim gabinecie.
Jak pisze Reuters, osiem osób zginęło w Bagdadzie. Co najmniej sześć osób zginęło w mieście Nasirija, gdzie około trzy tysiące osób próbowało podpalić budynek rządowy, a członkowie proirańskiej milicji Asaib Ahl al-Hak (AAH) otworzyli do ludzi ogień.
Osiem osób zginęło w mieście Amara, w tym sześciu protestujących oraz jeden członek AAH i jeden oficer wywiadu. Jedna osoba zginęła także w mieście Samawa. Tysiące protestujących podpaliły też siedzibę władz prowincji Zi Kar w południowym Iraku.
Biuro prasowe ministerstwa spraw wewnętrznych poinformowało, że rannych zostało co najmniej 68 członków sił bezpieczeństwa.
Ajatollah apeluje do obu stron konfliktu
Wcześniej w piątek najwyższy przywódca szyicki w Iraku ajatollah Ali Sistani zaapelował do sił bezpieczeństwa i demonstrantów o "powściągliwość", aby uniknąć "chaosu" w kraju, który według niego był już osłabiony przez "obcą ingerencję".
Sistani, który wcześniej dał rządowi czas do piątku na odpowiedź na żądania protestujących, ponownie wezwał do reformy i położenia kresu korupcji.
Antyrządowe protesty w Iraku o podłożu gospodarczym rozpoczęły się na początku października. Policja rozprawiła się wówczas z manifestantami, używając ostrej amunicji i zabijając między 1 a 8 października 157 osób i raniąc ponad 6000. Zginęło wtedy także ośmiu członków sił bezpieczeństwa.
Autor: asty/tr / Źródło: PAP