"Czego oni chcą? Chcą wiecznie przypominać o (...) wymordowaniu polskich oficerów w Katyniu i innych strasznych zbrodniach stalinowskiej wierchuszki" - w ten sposób rosyjska, prorządowa gazeta "Komsomolskaja Prawda" pisze o polskich reakcjach na raport MAK ws. katastrofy smoleńskiej.
"Publikacjami poświęconymi przyczynom tragedii pod Smoleńskiem pstrzą się praktycznie wszystkie polskie gazety i czasopisma. Jedne usiłują obiektywnie wyjaśnić okoliczności katastrofy. Inne karmią się różnymi domysłami, a jeszcze inne wykorzystują wszelkie metody, by wykrzyknąć: to Rosjanie są winni, to oni zabili naszego prezydenta" - przekazuje prokremlowski tabloid.
"Sztuczna mgła i dobijanie rannych to idiotyzmy"
"Komsomolskaja Prawda" przytacza następnie przykłady wypowiedzi i publikacji, w których - jak ocenia - "fakty są wypaczane i zmyślane tylko w jednym jedynym celu: by pokazać, że winni są Rosjanie".
Tabolid zauważa też, że "wszelkie idiotyzmy o sztucznej mgle i dobijaniu rannych w katastrofie, często trafiają do Polski z prasy zagranicznej, a piszą je tam na ogół Polacy, którzy w Polsce nie mieszkają".
"Czego oni chcą?" - pyta "Komsomolskaja Prawda" i odpowiada: "Chcą wiecznie przypominać o (Kuźmie) Mininie i (Dymitrze) Pożarskim (przywódcach pospolitego ruszenia, które wypędziło polskie wojska z Moskwy w 1612 roku - red.), o wymordowaniu polskich oficerów w Katyniu i innych strasznych zbrodniach stalinowskiej wierchuszki. A także usłyszeć w odpowiedzi od Rosji o tym, jak zagłodzili w polskich obozach koncentracyjnych dziesiątki tysięcy czerwonoarmistów-chłopów i puszczali z ogniem rosyjskie wsie ze wszystkim, co było żywe".
"Czy trzeba stworzyć jeszcze jeden problem i nie dać Polsce oraz Rosji normalnie współistnieć? Szkoda będzie, jeśli im się to uda" - konstatuje rosyjska gazeta.
Tajna instrukcja? Polska zaprzecza
Pod koniec stycznia "Komsomolskaja Prawda" napisała, że istnieje tajna instrukcja, zgodnie z którą samolot może odejść na lotnisko zapasowe tylko za zgodą "głównego pasażera" i to ona mogła doprowadzić do katastrofy polskiego Tu-154M pod Smoleńskiem.
Polskie wojsko doniesienia te natychmiast zdementowało. - Nie było i nie ma takiej instrukcji, zgodnie z którą prezydencki samolot mógł odlecieć na zapasowe lotnisko tylko za zgodą głównego pasażera - poinformował szef polskich Sił Powietrznych gen. Lech Majewski.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl