Środowy atak hakerów na instytucje bankowe i radiowo-telewizyjne w Korei Południowej nadszedł z Chin, lecz wciąż nieznane pozostają dane ludzi, którzy za nim stali - poinformował w czwartek urząd nadzoru radiofonii i telewizji w Seulu.
- Wykryliśmy, że z poszkodowanymi organizacjami połączył się chiński adres IP - powiedział na konferencji prasowej rzecznik Południowokoreańskiej Komisji ds. Komunikacji. Wstępne sugestie mówiły, że cyberatak mógł nadejść z Korei Północnej. Po ostatniej próbie nuklearnej przeprowadzonej przez Północ na Półwyspie Koreańskim panuje podwyższone napięcie.
Media i banki
Awaria dotknęła trzech południowokoreańskich nadawców radiowo-telewizyjnych KBS, MBC i YTN oraz dwa banki Shinhan Bank i Nong Hyup Bank. Shinhan Bank informował o awarii systemu, która spowodowała przerwę w dostępie do usług bankowości elektronicznej, bankomatów oraz uniemożliwiła korzystanie z kart płatniczych. Mimo awarii sieci komputerowych dotknięte nią telewizje nie przerwały nadawania programów. Na ekranach niektórych komputerów pojawiły się czaszki, co wskazywałoby na to, że hakerom udało się wprowadzić wirusa do południowokoreańskich systemów komputerowych - uważa państwowa Koreańska Agencja Bezpieczeństwa Informatycznego. Do największego ataku cybernetycznego na Koreę Płd., o który obwiniane są władze w Phenianie, doszło w 2011 roku; atak trwał 10 dni.
Autor: mn/tr / Źródło: reuters, pap
Źródło zdjęcia głównego: tvn24