Francuski dziennik "Le Monde" analizuje konflikt cybernetyczny między Rosją a USA i twierdzi, że oficjalne oskarżenie Moskwy przez Waszyngton o atak cybernetyczny jeszcze pogorszy stosunki rosyjsko-amerykańskie.
"Oficjalne oskarżenie Rosji o atak cybernetyczny dodatkowo pogorszy stosunki rosyjsko-amerykańskie" – uważa autor artykułu Martin Untersinger. Przypomina, że niedawno oskarżenia były ostrożniejsze, na przykład gdy zalecano wzmocnienie bezpieczeństwa systemów informatycznych przed wyborami w USA, tłumacząc, że "większość (ataków hakerskich) przychodzi z Rosji, ale nie jesteśmy w stanie stwierdzić, że to akcja powodowana przez rząd". Według danych cytowanych w "Le Monde" czerwcowy atak na komputery Krajowego Komitetu Partii Demokratycznej dokonany został przez tę samą, związaną z rosyjskim wywiadem wojskowym, grupę Cozy Bear (APT29), która weszła w roku 2015 do sieci Białego Domu i Departamentu Stanu USA. Atakowała ona również niemiecki Bundestag. "Gdy chodzi o szpiegostwo informatyczne, Rosja jest jednym z krajów najbardziej aktywnych i kompetentnych" – zaznacza publicysta "Le Monde", przywołując liczne przypadki "porywania maili, blokowanie witryn internetowych, a nawet wyłączenie części ukraińskiej sieci elektrycznej". Hakerzy na służbie władz rosyjskich celują szczególnie w Ukrainę i w siły zbrojne NATO, głównie wschodnie – wynika z opublikowanej przez paryski dziennik analizy.
Walka o dominację
Choć nie wszyscy eksperci uważają, że "firmy hakerskie" pracują dla władz rosyjskich, to "ich charakterystyka jest niepokojąca" – zauważa Untersinger. Pisze, że "dysponują one ogromnymi środkami pieniężnymi i liczbą pracowników, których aktywność zmniejsza się podczas wakacji, co jest cechą placówek państwowych". Według ekspertów dowodem jest również skierowanie przez nie największej uwagi na Ukrainę, wojska krajów bałtyckich i Polski.
Untersinger pyta o interes, jaki miałaby Rosja atakując system wyborczy USA i w odpowiedzi cytuje amerykańskiego specjalistę Jena Weedona, który uważa, że "ataki cybernetyczne są przejawem wysiłków w celu zachowania politycznej i militarnej dominacji w danej strefie oraz sterowania światową opinią publiczną." - Ataki cybernetyczne są częścią kampanii, mającej zrodzić w społeczeństwach zachodnich zamieszanie i wątpliwości wobec ich instytucji, wprowadzić w zakłopotanie ich rządy, osłabić NATO, USA i wszystko, co może stanowić przeszkodę dla Rosji – przytacza dziennik słowa innego eksperta Matthijsa Veenendaala.
Będzie odpowiedź USA?
W artykule wyrażona jest opinia, że Stany Zjednoczone mają środki, by odpowiedzieć na ataki, gdyż "posiadają najbardziej na świecie rozwinięte środki ofensywne (…), ale na dłuższą metę nie leży w interesie rządu amerykańskiego prowokowanie niekontrolowanego starcia w cyberprzestrzeni", bo "gospodarka i administracja USA zbyt zależne są od cyberprzestrzeni".
- To nowa forma konfliktu XXI stulecia – cytuje "Le Monde" słowa Pawła Szarikowa z Rosyjskiej Akademii Nauk. "Czy w takim razie możliwa jest pacyfikacja cyberprzestrzeni?". Według Veenendaala tak, lecz pod warunkiem, że zostaną wypracowane normy międzynarodowe, że podejdzie się do tego w sposób bardziej logiczny i realistyczny.
Autor: kg\mtom / Źródło: PAP