Barackowi Obamie nie udało się spełnić złożonej przed rokiem obietnicy i nie zamknąć więzienia w Guantanamo. Na Kubie wciąż przebywa prawie 200 więźniów. Jakby na osłodę Departament Stanu USA poinformował o zwolnieniu dwóch Algierczyków.
Dwaj Algierczycy, których wysłano do ojczyzny, to Hasan Zemiri i Adil Hadi al Jazairi Bina. Po ich zwolnieniu w Guantanamo pozostało 196 więźniów.
Nie wszyscy z powodu zwolnienia Algierczyków są zadowoleni. Republikanie, najzacieklejsi krytycy prezydenta USA, twierdzą, że decyzja o wysłaniu dwóch więźniów do ich rodzinnego kraju zwiększa prawdopodobieństwo, że w przyszłości mogą wrócić na pole walki.
Czcza obietnica
Zgodę na opuszczenie więzienia przez dwójkę Algierczyków można traktować jako zaledwie symboliczny krok do zamknięcia więzienia w bazie wojskowej USA, co jeszcze w trakcie kampanii wyborczej obiecywał Barack Obama.
Nieprędko należy spodziewać się zamknięcia więzienia. Powód jest prosty. Trudno znaleźć dla więźniów alternatywne miejsce pobytu. Zdaniem komentatorów, zamknięcie krytykowanego przez obrońców praw człowieka Guantanamo, odsunęło się w czasie o kolejny rok.
Lawina krytyki
W bazie sił morskich w Guantanamo władze USA przetrzymują więźniów od 2002 roku. Na początku znajdowało się w nim ponad 700 obcokrajowców, schwytanych głównie w Afganistanie podczas inwazji na ten kraj.
Więźniom nadano status "żołnierzy armii wroga", ale nie uznano ich za jeńców wojennych, których chroniłyby konwencje genewskie. Mieli być sądzeni przez specjalne trybunały wojskowe, stosujące mniej rygorystyczne standardy udowodnienia winy niż normalne sądy cywilne.
Z czasem Kongres usankcjonował prawnie system przetrzymywania więźniów, a Pentagon zaostrzył normy, jakimi kierować się miało postępowanie trybunałów. Więźniom stopniowo przedstawiano zarzuty, większość zwolniono i odesłano do krajów pochodzenia.
W czasie kadencji Obamy zwolniono ponad 40 więźniów Guantanamo. Jego administracji z trudem udało się skłonić niektóre kraje europejskie do przyjęcia części zwolnionych lub uzyskać obietnicę przyjęcia dalszych.
Źródło: reuters, pap
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24