Wybory samorządowe w Gruzji wygrała rządząca krajem partia Gruzińskie Marzenie (GM), która otrzymała blisko 47 procent poparcia - poinformowała Centralna Komisja Wyborcza po przeliczeniu 99,92 procent głosów. Głosowanie odbywało się w warunkach poważnego kryzysu politycznego, trwającego od ubiegłorocznych wyborów parlamentarnych. Przed wyborami aresztowano byłego prezydenta Gruzji, Micheila Saakaszwilego.
W Gruzji zakończyły się w sobotę wybory władz lokalnych. Z informacji przekazanych przez gruzińską komisję wyborczą po przeliczeniu 99,92 procent głosów rządząca partia Gruzińskie Marzenie zdobyła 46,65 procent poparcia. Na drugim miejscu jest opozycyjny Zjednoczony Ruch Narodowy (związany z byłym prezydentem Micheilem Saakaszwilim), który otrzymał 30,7 procent. Na trzeciej pozycji uplasowała się partia Za Gruzję, założona przez Giorgiego Gacharię, byłego premiera z GM, który kilka miesięcy temu odszedł z tej partii.
W ponad dwudziestu miejscowościach, w tym - w stolicy kraju, 30 października odbędzie się druga tura wyborów mera. W Tbilisi o urząd walczyć będą piastujący go dotąd Kacha Kaładze z Gruzińskiego Marzenia i lider Zjednoczonego Ruchu Narodowego, Nika Melia.
Frekwencja wyborcza w chwili zamknięcia lokali w sobotę wynosiła 51,92 proc., a zatem mniej niż w ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych, ale więcej niż w wyborach lokalnych w 2017 roku. Uprawnionych do głosowania było 3,5 miliona obywateli.
CKW jeszcze w sobotę oceniła, że wybory odbyły się "w spokojnej atmosferze". Zgłoszono 366 skarg, dotyczących "głównie kwestii proceduralnych". Opozycja skarżyła się m.in. na brak prądu w niektórych lokalach. Informowano również o bójkach.
Szef misji obserwacyjnej ODIHR OBWE Albert Johnson ogólnie ocenił przebieg wyborów pozytywnie, choć wskazał na "pojedyncze incydenty". Obserwatorzy wskazywali, że "udział urzędników w procesie wyborczym" działał na rzecz partii władzy, a także - że miały miejsce przypadki "zastraszania i nacisków" wobec obywateli - podał w Telegramie kanał informacyjny Tbilisi Life.
Wybory w Gruzji w warunkach kryzysu politycznego
Sobotnie wybory w Gruzji odbywały się w warunkach poważnego kryzysu politycznego, trwającego od ubiegłorocznych wyborów parlamentarnych, w których 90 ze 150 mandatów zdobyło Gruzińskie Marzenie. Partia w kwietniu zgodziła się na to, że w przypadku uzyskania mniej niż 43 proc. głosów w wyborach samorządowych, rozpisze przedterminowe wybory do parlamentu. Później jednak wycofała się z tego porozumienia, które zawarto przy mediacji UE.
W sobotnich wyborach Gruzini wybierali merów miast i członków rad miejskich i lokalnych. To pierwszy ogólnokrajowy test poparcia dla władzy i opozycji, a przez tę drugą są wręcz określane jako referendum i wotum nieufności dla partii rządzącej, której szarą eminencją pozostaje jej założyciel, miliarder Bidzina Iwaniszwili.
Na tle zaciętego sporu pomiędzy GM a opozycją, w której najsilniejszą partią jest związany z byłym prezydentem Micheilem Saakaszwilim ZRN, doszło w piątek do aresztowania tego polityka, który po ośmiu latach pojawił się nagle w Gruzji, gdzie był poszukiwany listem gończym. Saakaszwili został zaocznie skazany na sześć lat więzienia dwoma wyrokami sądu za nadużycia władzy.
CZYTAJ TAKŻE: Saakaszwili aresztowany, rozpoczął strajk głodowy >>>
Źródło: PAP