Kolumna jadąca na Moskwę spowodowała w tym mieście przygotowania zupełnie jak do końca świata - mówił w TVN24 doktor Adam Eberhardt, dyrektor Centrum Studiów Strategicznych Warsaw Enterprise Institute, odnosząc się do przebiegu wydarzeń związanych z marszem na rosyjską stolicę najemników z Grupy Wagnera i ich odwrotem. - Mam wrażenie, że troszeczkę prysł mit stabilnej, silnej Rosji - dodał.
Doktor Eberhardt, komentując w TVN24 chaos w związku z sytuacją wewnętrzną Rosji, powiedział, że okazała się ona "państwem z kartonu, absolutnie dużo słabszym niżby się wydawało" a "system gnije".
Przypominał, że w sobotnim orędziu Putin - kiedy wagnerowcy jeszcze kontynuowali marsz na Moskwę - "rzucał gromami, mówił o zdradzie, puczu, trybunale, przed którym zostaną osądzeni puczyści". - Potem, po kilku godzinach, musiał się wycofać. Mam wrażenie, że troszeczkę prysł mit stabilnej, silnej Rosji - stwierdził.
- Okazało się, że kolumna jadąca na Moskwę spowodowała w Moskwie przygotowania zupełnie jak do końca świata. To pokazuje, że systemy autorytarne są silne tak długo aż się wydają silne - powiedział.
Marsz wagnerowców na Moskwę i odwrót
W piątek właściciel najemniczej Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn powiadomił, że oddziały regularnej rosyjskiej armii zaatakowały obóz wagnerowców, co skutkowało licznymi ofiarami śmiertelnymi. Oznajmił, że zamierza "przywrócić sprawiedliwość" w siłach zbrojnych i wezwał, by nie okazywać mu sprzeciwu. Następnie ruszył na Moskwę z kilkoma tysiącami najemników. Prezydent Rosji Władimir Putin nazwał wagnerowców zdrajcami i zapewnił, że buntownicy poniosą odpowiedzialność przed prawem i narodem, a Rosja zostanie obroniona.
W sobotę wieczorem - niespodziewanie - Prigożyn poinformował jednak, że wydał rozkaz zawrócenia spod Moskwy. Biuro Alaksandra Łukaszenki przekazało równocześnie, że białoruski dyktator był tym, który - za zgodą Putina - prowadził z Prigożynem sobotnie negocjacje. Kreml poinformował, że najemnicy Grupy Wagnera, którzy ruszyli w stronę Moskwy - łącznie z ich liderem - nie zostaną osądzeni, a sam Prigożyn przeniesie się na Białoruś.
Czytaj także: Kreml i Prigożyn mają porozumienie. Co w nim jest?
Źródło: TVN24