Niemieckie surowe podejście do pomocy dla Grecji opiera się na uprzedzeniach rasowych i przekonaniu, że Grecy nie pracują wystarczająco dużo - uważa grecki wicepremier Teodoros Pangalos.
W wywiadzie, którego udzielił w ubiegłym tygodniu portugalskiemu dziennikowi "Jornal de Negocios", Pangalos zaznaczył, że niemiecki podejście "jest niepoważne".
Pangalos, który w lutym zarzucił Niemcom, że nie zrekompensowały należycie Grecji szkód wynikających z okupacji w czasie drugiej wojny światowej, powiedział dziennikowi, że niemieccy przywódcy są zbyt skoncentrowani na - jak się wyraził - obsłudze swego elektoratu, podczas gdy Unia Europejska potrzebuje solidarności.
Sondaże pokazują, że Niemcy są w większości przeciwni wsparciu finansowemu dla Grecji, która przeżywa poważny kryzys. Kanclerz Angela Merkel ostatecznie przystała na mechanizm pomocowy dla Grecji, który jednak miałby być uruchomiony dopiero w ostateczności i na warunkach, które zasugerowały Niemcy.
Jeszcze przed ustaleniem na szczycie unijnym zasad pomocy dla Grecji Pangalos oświadczył, że Niemcy są niechętnie nastawione do udzielenia pomocy Atenom, ponieważ ich banki i eksporterzy czerpią zyski z kryzysu, który zachwiał euro.
Grek=leń?
W wywiadzie dla portugalskiego dziennika wicepremier Grecji ironizował: "Grecy mają problemy. Dlaczego mają problemy? Bo mają dobry klimat, muzykę i piją, i nie są tak poważni jak Niemcy" - mówił.
Taka opinia obecna jest w komentarzach wielu ekspertów, którzy zwracają uwagę, że od lat w Unii funkcjonował model, w którym "ciężko pracujący Hans finansuje emeryturę Stavrosa". Choć to oczywiście stereotyp, jest w nim trochę prawdy. Obecnie, podczas gdy Grecy protestują przeciwko podniesieniu swego wieku emerytalnego z 61 do 63 lat, Niemcy bez szemrania przesuwają go z 65 do 67 lat.
Grecja zmaga się z deficytem w wysokości 12,7 proc. PKB oraz 300-miliardowym długiem publicznym. Parlament przyjął program działań, dzięki którym rząd chce zaoszczędzić 4,8 mld euro i załagodzić poważny kryzys finansów publicznych.
Źródło: PAP, tvn24.pl