Grecy wezmą prezent. 400 czołgów Abrams

 
Amerykanie mają duży zapas Abramsów, niepotrzebnych po zakończeniu Zimnej WojnyUS Army

Pogrążona w głębokim kryzysie Grecja poważnie rozważa przejęcie od Amerykanów 400 używanych czołgów M1A1 Abrams. Amerykanie mają oddać Grekom pojazdy za darmo. Pomimo tego, planowana transakcja wywołuje ostre protesty państw Europy Zachodniej, które de facto utrzymują greckie państwo.

Do niedawna kontrowersyjna transakcja była jedynie niepotwierdzoną informacją podaną przez greckie specjalistyczne gazety. Teraz rzecznik armii oficjalnie przyznał mediom, że oferta przedstawiona przez Amerykanów jest traktowana poważnie.

- Delegacja oficerów udała się do USA celem przeprowadzenia inspekcji czołgów. Wyjechali z postanowieniem wybrania 400 z nich - powiedział Yiannis Sifakis. - To darmowa oferta - dodał wojskowy.

Pancerna masa

Według greckiej gazety Ta Nea, czołgi dla Grecji są obecnie składowane w bazie wojskowej w Newadzie, razem z setkami innych wycofanych do rezerwy pojazdów wojskowych. Abramsy oferowane Grekom ostatni raz były wykorzystywane podczas pierwszej wojny w Zatoce Perskiej. Po konflikcie wraz z redukcją sił pancernych US Army trafiły do rezerwy. Amerykanie mieli po raz pierwszy zaproponować je Grekom rok temu.

Armia twierdzi, że jedyne koszty, jakie poniesie Grecja będą związane z transportem pojazdów. Według szacunków będzie to około ośmiu milionów euro. Wydaje się to jednak mało prawdopodobne. Po latach stania pod gołym niebem pojazdy będą musiały zostać rozkonserwowane i przejść remonty, aby nadawały się do służby.

Jak pisała gazeta "Hellenic Defence & Technology" w październiku, Amerykanie zaoferowali Grekom kilka propozycji remontów, napraw albo modernizacji. Różne warianty kosztowałyby od kilkudziesięciu do kilkuset milionów dolarów. Dla Amerykanów oddanie czołgów wbrew pozorom może być dobrym interesem. Na częściach zamiennych, naprawach itp. mogą sporo zarobić, a tak pojazdy tylko by rdzewiały na pustyni.

Trudny kryzys

Transakcja wywołuje w sposób oczywisty niezadowolenie państw europejskich, które na ratowanie finansów Grecji wydają miliardy euro. Nie dość, że w obliczu kryzysu wydatki zbrojeniowe wydają się być ostatnią potrzebą, to wszelkie związane z przejęciem czołgów wydatki trafią do amerykańskiej kieszeni. Czyli w pewnym sensie pieniądze europejskich podatników trafią za Ocean Atlantycki.

Grecja z powodu zapaści finansów drastycznie ograniczyła wydatki na wojsko, które tradycyjnie pochłaniało znacznie większą część budżetu niż w innych krajach europejskich. Było to spowodowane nieustannym napięciem w stosunkach z Turcją. Gospodarka rywala ma się jednak jak najlepiej i dysproporcja w sile pomiędzy Atenami a Anakarą zdecydowanie przechyla się na korzyść Turków.

Źródło: altair.com.pl

Źródło zdjęcia głównego: US Army