W dwóch różnych eksplozjach w tym samym składzie amunicji w Uljanowsku zginęło w ciągu kilkunastu dni 10 osób. Teraz rosyjski prezydent Dmitrij Miedwiediew zażądał głowy odpowiedzialnych za eksplozje czterech wysokich rangą oficerów.
Miedwiediew odwołał z zajmowanych stanowisk i wyrzucił z armii szefa wojsk inżynieryjnych Sił Zbrojnych FR generała Jurija Bałchowitina, szefa głównego zarządu rakietowo-artyleryjskiego Ministerstwa Obrony generała Olega Czikiriewa, zastępcę dowódcy Nadwołżańskiego Okręgu Wojskowego generała Wiaczesława Chalitowa i szefa wojsk inżynieryjnych tego okręgu pułkownika Aleksandra Bobrakowa.
Prezydent polecił też ministrowi obrony Anatolijowi Sierdiukowowi zwolnić dowództwo 2. Armii i 31. Arsenału, a także ukarać inne osoby - zarówno w resorcie obrony, jak i Nadwołżańskim Okręgu Wojskowym - współodpowiedzialne za wydarzenia w Uljanowsku.
Miesiąc na kontrolę
Miedwiediew podkreślił, że po eksplozji 13 listopada do Uljanowska przyjechała "wystarczająco duża liczba ludzi, by podjąć wszelkie niezbędne decyzje i nie dopuścić do powtórzenia takich sytuacji w przyszłości".
- Nie poradzili sobie ze swoją pracą. To hańba - oświadczył prezydent i poinformował również, że po tamtym wybuchu przez wiele godzin nie potrafiono znaleźć dowódców, którym podlega uljanowski skład.
Prezydent dał Sierdiukowowi miesiąc na skontrolowanie i przeprowadzenie inwentaryzacji wszystkich arsenałów w Rosji.
Fatalne eksplozje
Wybuchy pocisków 13 listopada trwały kilkanaście godzin i spowodowały śmierć dwóch osób. Uszkodziły 223 budynki w liczącym 600 tys. mieszkańców mieście nad Wołgą i zraniły 60 osób.
Dziesięć dni później w następstwie wybuchu w tym arsenale zginęło ośmiu wojskowych, a dwóch zostało rannych. Eksplozja nastąpiła podczas ładowania na wojskowy samochód ciężarowy amunicji, która została po pożarze z 13 listopada.
W trakcie tej operacji wybuchł jeden z pocisków, co wywołało eksplozję amunicji w samochodzie.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24