Generał dementuje, że nie żyje


Zabity rzekomo przez syryjskich rebeliantów rosyjski generał "żyje i ma się dobrze". A przynajmniej na tyle dobrze, że wystąpił przed kamerą, by zaprzeczyć środowym doniesieniom Wolnej Armii Syryjskiej.

W środę rano syryjscy rebelianci poinformowali, że z ich rąk zginął rosyjski generał, doradca ministerstwa obrony w Damaszku Władimir Pietrowicz Kodżijew.

Na dowód jego śmierci rebelianci pokazali kserokopię jego dokumentu tożsamości, który miał być wydany przez syryjskie mnisterstwo obrony. Żyje i ma się dobrze? Rosyjskie MON od początku twierdziło, że te informacje są kompletnymi kłamstwami. Przed kamerami w Moskwie pojawił się też mężczyzna, który - jak twierdzi ministerstwo - miałby być rzekomo zabitym oficerem. - Chciałbym potwierdzić, że żyję i jestem zdrowy, mieszkam w Moskwie i wszystko u mnie dobrze - powiedział przed kamerami człowiek przedstawiający się, jako gen. rezerwy Władimir Kuzejew (miałby on być owym Kodżijewem, o którym mówili powstańcy).

Jak stwierdził, wystąpił w filmie, by uspokoić swoich bliskich i kolegów. - Zdaję sobie sprawę, że ta informacja jest prowokacją wymierzoną nie tylko we mnie, ale wobec mojego kraju - dodał.

Autor: jak//kdj/k / Źródło: ENEX

Raporty: